Zmienność niemieckiego indeksu nastrojów wśród analityków jest w ostatnich miesiącach tak duża, co tak naprawdę umniejsza jego wartość prognostyczną względem odczytów IFO, czy PMI. Niemniej dzisiaj można spodziewać się większych wahań na rynku po godz. 11:00. W centrum uwagi pozostają także japoński jen, który zyskał po słowach przedstawicieli rządu, iż zakupy zagranicznych obligacji przez Bank Japonii w ramach programu luzowania pieniężnego, raczej nie wchodzą w grę, a także amerykański dolar, przed jutrzejszą publikacją zapisków ze styczniowego posiedzenia FED.

Mediana rynkowych oczekiwań związana z dzisiejszą publikacją indeksu ZEW z Niemiec za luty wynosi 35 pkt., co daje 4,5 pkt. wzrost względem odczytu ze stycznia. Można jednak znaleźć prognozy nawet na poziomie 45 pkt. (4CAST). Czy taki optymizm jest jednak aż tak uzasadniony? Nie zapominajmy, że styczeń przyniósł ogromny skok względem grudnia, kiedy to wartość indeksu wynosiła „tylko” 6,9 pkt. Wprawdzie ostatnie wypowiedzi niemieckich członków ECB wskazywały na duży optymizm wobec potencjalnego odbicia się gospodarki w 2013 r., to jednak nie zapominajmy o tym, że w jakimś, choć niewielkim stopniu mocne euro dotyka Niemcy, ale i pozostałe kraje strefy euro i ma swoje przełożenie na tzw. rynek wewnętrzny.

Amerykański i azjatycki handel nie przyniósł większych zmian w obrazie notowań EUR/USD. Konsolidacja się przedłuża, ale cały czas więcej argumentów wskazuje za wyraźnym spadkiem w tym tygodniu, niż nieoczekiwanym odreagowaniem w górę w okolice 1,35. W najbliższym czasie powinniśmy przetestować okolice 1,3290 i dalej 1,3250, gdzie przebiega średnioterminowa linia trendu wzrostowego. Jej złamanie będzie sugerować możliwość zejścia w rejon 1,3145-1,3168 jeszcze w tym tygodniu – ta strefa jest wyznaczona na bazie szczytów z drugiej połowy ub.r.. Euro mogą zaszkodzić słabsze odczyty PMI w czwartek, a także obawy związane z wyborami we Włoszech 24-25 lutego. Duże znaczenie będą mieć też publikowane jutro wieczorem zapiski ze styczniowego posiedzenia FED, które mogą wskazać, iż w łonie FOMC jest grupa, która opowiada się za wcześniejszym odejściem od programów QE, a to podobnie jak na początku stycznia, może umocnić dolara.

Na wartości zaczyna zyskiwać też japoński jen. Nie jest to bynajmniej wynik opublikowanych dzisiaj zapisków ze styczniowego posiedzenia Banku Japonii, które wskazały na możliwość wydłużenia zapadalności papierów kupowanych przez BOJ w ramach programu QE z 3 do 5 lat, a bardziej wypowiedzi przedstawicieli rządu, którzy w zasadzie wykluczyli możliwość zakupów zagranicznych obligacji w ramach zwiększenia programu QE. Wspominałem o tym wczoraj przy okazji spekulacji o nominacji Toshiro Muto na nowego szefa BOJ, co może stać się już w na początku przyszłego tygodnia. Muto jest większym konserwatystą, niż jego konkurent na stanowisko szefa BOJ - Iwata, który opowiadał się za takim rozwiązaniem. Na wykresie EUR/JPY widać rosnące prawdopodobieństwo wykształcenia się kolejnej fali spadkowej, która w tym tygodniu powinna doprowadzić do wyraźnego wybicia poniżej wsparcia na 122,88-123,00.

Reklama

Opublikowane w nocy zapiski z ostatniego posiedzenia Banku Australii zmniejszyły oczekiwania związane z ewentualną obniżką stóp procentowych w tym roku. RBA nie odniósł się też zbytnio do tematu zbyt mocnej waluty, czego efektem jest dzisiaj ruch AUD/USD w górę. Teoretycznie mamy szanse na podejście w okolice 1,0360-70, gdyż doszło do naruszenia kanału spadkowego i mamy też korzystny układ na dziennych wskaźnikach. Warto jednak pamiętać o tym, że może nas czekać wyraźny spadek nawet w okolice 1,02, jeżeli opublikowane jutro wieczorem zapiski z ostatniego posiedzenia FED okazałyby się bardziej „jastrzębie”.