Według niego droga przygotowań Polski do wstąpienia do strefy euro jest "naprawdę dość długa".

Zadeklarował też, że nie wyobraża sobie, aby w momencie przyjęcia euro był jeszcze ministrem finansów lub czynnym politykiem.

"Ja nie wyobrażam sobie, żebym ja był wicepremierem, ministrem finansów, ani nawet w polityce w momencie, kiedy Polska przystąpi do strefy euro. (…) Bo myślę, że mamy bardzo dużo do zrobienia, żeby Polskę tak przygotować do przystąpienia do strefy euro, żeby na tym przystąpieniu naprawdę skorzystała" - powiedział Rostowski w wywiadzie dla radia RMF FM.

Podkreślił, że przystąpienie do strefy euro wzmacnia tych, którzy są dobrze przygotowani, a może, nawet dramatycznie, osłabić tych, którzy są słabo przygotowani.

Reklama

"Ale naprawdę dość długa droga przygotowania Polski przez wiele reform, które zwiększą jej konkurencyjność i jej możliwość autonomicznego rozwoju w ramach strefy" - powiedział minister.

Ponownie nie chciał też określić daty możliwego przyjęcia euro przez Polskę.

"Ja nie chcę określić. Im bardziej nam się uda Polskę przygotować, tym szybciej to będzie. Ale naprawdę będziemy mogli przystąpić do euro z czystym sumieniem, jak będziemy wiedzieli, że Polska jest naprawdę świetnie na to przygotowana i że tak, jak Niemcy, Holandia, Finlandia, na przystąpieniu do euro skorzystała, a nie tak, jak niektóre inne kraje, które miały poważne problemy" - tłumaczył Rostowski.

Wczoraj premier Donald Tusk zapowiedział, że złoży Prezydentowi RP propozycję mianowania ministra finansów Jacka Rostowskiego na wicepremiera. Oznacza to, że wicepremierami w jego rządzie będą minister gospodarki Janusz Piechociński oraz Jacek Rostowski.

Minister finansów zaprzeczył spekulacjom części ekonomistów, że teraz to on będzie kierował całą polityką gospodarczą rządu - zapewnił, że będą obaj "równoległymi wicepremierami".

"Nie. Będę współpracował ściśle na zasadzie równości wicepremierem i ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim. (…) W bardzo wielu zakresach i dziedzinach współpracowaliśmy już. Od dzisiaj będziemy współpracowali jeszcze ściślej" - zadeklarował Rostowski.

"Naprawdę chodzi o to, żeby premier Piechociński i ja, żebyśmy mogli naprawdę zająć się tym, co dla Polaków jest najważniejsze. Kwestie na przykład związków partnerskich, choć ważne dla pewnych grup ludzi, nie są tym, co jest realnie najważniejsze dla Polaków. Polacy chcą, żebyśmy się zajęli rozwojem Polski" - skonkludował minister.