Podczas dzisiejszego szczytu UE – Ukraina w Brukseli naczelnym tematem będzie perspektywa podpisania jeszcze w tym roku umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu (DCFTA). Unijna marchewka jest jednak zbyt słaba, by przekonać Kijów do liberalizacji polityki wobec przeciwników obozu prezydenckiego – m.in. byłej premier Julii Tymoszenko i byłego szefa MSW Jurija Łucenki.
Unia oferuje Ukrainie współpracę w dążeniach do energetycznego uniezależnienia się od Rosji. Kijów od wielu miesięcy działa na rzecz wyrwania się z uścisku Gazpromu. W styczniu rząd podpisał umowę z Shellem na wydobycie gazu na pograniczu obwodów charkowskiego i donieckiego. Od jesieni 2012 r. Ukraińcy kupują też rosyjski gaz od Niemców w ramach tzw. rewersu. Władze planują też zwiększenie własnego wydobycia gazu zarówno konwencjonalnego, jak i łupkowego, a także zmniejszenie energochłonności gospodarki.
W piątek unijny komisarz energetyki Guenther Oettinger rozmawiał na ten temat z ministrem energetyki Ukrainy Eduardem Stawyckim. Niemiecki eurokrata zaoferował Kijowowi pomoc w wypracowaniu programu obniżenia energochłonności gospodarki, a także strategii przekształcenia Ukrainy z kraju tranzytowego w państwo eksportera surowca. Dzień wcześniej Oettinger oświadczył zaś, że Komisja Europejska przygotowała wyliczenia kosztów potrzebnych do modernizacji gazowego systemu przesyłowego.
Komisja ma też być w stałym kontakcie z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym oraz Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju. – Obie te instytucje są bliskie podjęcia decyzji inwestycyjnych dotyczących zarówno współfinansowania, jak i udziału w inwestycjach – mówił komisarz. Ostateczne decyzje miałyby być podjęte do końca 2013 r.
Reklama
Ukraina jednak patrzy na podobne zapewnienia z ledwie skrywanym dystansem. W piątek prezydent Wiktor Janukowycz podczas dorocznej, transmitowanej na pięciu kanałach ukraińskiej telewizji konferencji „Diałoh z krajinoju”, podsumował m.in. udział Ukrainy we Wspólnocie Energetycznej, łączącej UE z dziewięcioma pozaunijnymi państwami Europy, zobowiązującymi się do stopniowego wdrażania prawodawstwa unijnego w dziedzinie energetyki. – Nie mamy z tego żadnych korzyści. Toczą się rozmowy, z których nic nie wynika – powiedział szef państwa.
Europejscy dyplomaci mają podobne wrażenia z rozmów z Ukraińcami o przestrzeganiu praw człowieka. To procesy wytaczane politykom opozycji, zwłaszcza byłej premier Julii Tymoszenko i eksszefowi MSW Jurijowi Łucence, wyhamowały proces integracji Kijowa z Zachodem. Komisarz ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa Sztefan Fuele przed kilkoma tygodniami przedstawił Ukrainie 19 warunków ostatecznego podpisania DCFTA (do maja Kijów ma poczynić postępy w wykonaniu każdego z nich). Wśród nich pod numerem szóstym znalazło się „natychmiastowe rozwiązanie kwestii wyroków motywowanych politycznie”. Janukowycz obiecywał to już wielokrotnie, ale słowa nie dotrzymał.
– Co do kwestii Tymoszenko i Łucenki chciałbym powtórzyć: dobrze rozumiemy, że to zagadnienie powinno być rozwiązane już w najbliższym czasie – powiedział prezydent także po czwartkowym spotkaniu z prezydentami Polski i Słowacji. Przed dzisiejszym szczytem ze strony Kijowa nadszedł nieśmiały sygnał także w tej sprawie. W piątek ukraiński sąd najwyższy uznał, że aresztowanie Łucenki było niezgodne z prawem (co nie zmienia oczywiście jego czteroletniego wyroku).
Ukraina oczekuje od Brukseli podpisania DCFTA niezależnie od sprawy Tymoszenko i Łucenki. – Myślę, że na szczycie zostanie podjęta decyzja o przygotowaniu do następnego etapu w postaci podpisania umowy – mówił w piątek Janukowycz. W Unii jest kilka państw, na których poparcie Ukraina może w tej sprawie liczyć, wśród nich Polska, Litwa czy – według niektórych źródeł – Niemcy. W optymistycznym scenariuszu umowa zostanie podpisana na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Ale nawet wówczas problemy z przestrzeganiem zasad demokracji nad Dnieprem skutecznie zablokują ratyfikację DCFTA przez parlamenty państw członkowskich.
Polska popiera unijny kurs na podpisanie umów o wolnym handlu.