W sondażu przeprowadzonym przez serwis za takim scenariuszem opowiada się 11 z 20 wpływowych ekonomistów. Południowokoreańskie ministerstwo finansów w komunikacie prasowym podało, że zagrożenie ze strony północnego sąsiada nie stanowi bezpośredniej przyczyny problemów ekonomicznych, ale wzmacnia je. Rząd przyznaje, że wpływy budżetowe w br. będą niższe od zakładanych, dlatego na kwiecień szykuje poprawkę do budżetu. Resort zapewnia, że w razie dalszych problemów „rząd jest gotowy podjąć natychmiastowe i agresywne działania”.
Koreańska gospodarka rozwija się, ale wolno. W ubiegłym roku urosła ona o 2 proc., najmniej od początku kryzysu. Gubernator banku centralnego Kim Choong Soo znajduje się pod polityczną presją, m.in. ze strony nowej prezydent Park Geun Hye oraz ministra finansów Hyun Oh Seok, aby użył dostępnych środków i pobudził gospodarkę. Tym bardziej że sytuację eksportową południowokoreańskich przedsiębiorstw pogarszają działania japońskiego banku centralnego.
Nieznany jest również dalszy los strefy przemysłowej Kaesong. W 123 firmach zatrudnionych jest tam 53 tys. północnokoreańskich robotników, którzy we wtorek nie zjawili się w pracy. Daniel Pinkston, analityk International Crisis Group, komentuje, że strefa mogła się stać jednym z łupów do podziału związanym ze zmianą władzy na Północy.
Reklama