– Gdybym się rozstał z firmą, mógłbym być jeszcze rentierem. Nie rencistą, rentierem. Mam wiele pomysłów na życie, lubię podróżować, żeglować – żartuje Jerzy Kobyliński.
Lato spędza w Trójmieście i na Helu, bo jak mówi, to jego miejsce. Ale zimą, gdy tylko może, ucieka. – Dwa razy w roku staram się pożeglować tam, gdzie ciepło. Polecam Karaiby, Seszele, Polinezję, to raj i dla żeglarzy, i dla osób kochających jak ja nurkowanie – opisuje.
Czy z drugiej półkuli kontroluje, co się dzieje w spółkach w Polsce? – Nie przesadza. W końcu znaczna część z naszego liczącego ponad 20 osób kierownictwa jest z nim od 15–18 lat. Mamy do siebie zaufanie – zdradza jeden z menedżerów.
Jerzy Kobyliński, choć z wykształcenia jest inżynierem, w zawodzie nie przepracował ani dnia. W latach 90. porwał go świat finansów. – Inżynieria finansowa to też inżynieria. Dlatego nie wahałem się ani chwili, gdy dostałem za zadanie stworzenie pierwszego polsko-amerykańskiego banku – Chase Solidarność. Później, gdy został on sprzedany General Electric, stworzyłem Sopocki Dom Maklerski. Lubię takie wyzwania. Futura Leasing i Prime Car Management, a w końcu Masterlease także tworzyłem od podstaw – tłumaczy.
Reklama
Pracownicy wiążą się z Kobylińskim na lata, bo im imponuje. – Jego największe atuty to trafność decyzji, intuicja biznesowa i szerokie horyzonty. Jednym właściwie zadanym pytaniem potrafi wskazać kierunek działań – mówi o szefie Dorota Sutor, dyrektor działu marketingu Masterlease.
Konkurencja docenia, że Masterlease od lat udaje się utrzymać pozycję lidera na rynku długotrwałego najmu. – Odkąd spółka ujawnia wyniki, wiemy, jak długi dzieli nas od nich dystans – zauważa jeden z konkurentów.
Na razie przed Kobylińskim kolejne wyzwanie – zmiana inwestora. Obecni właściciele Fleet Holdings, spółki, do której należy Masterlease, Futura Leasing i Prime Car Management szukają nowego inwestora. – Główni udziałowcy, fundusze: Abris Capital Partners, Mezzanine Management i Queensland Investment Corporation zainwestowały w nasze spółki w 2010 r., odkupując je od koncernu GM. Teraz prowadzą rozmowy z potencjalnymi nabywcami – tłumaczy Kobyliński.
Ujawnia, że w tym gronie są zarówno inwestorzy branżowi – firmy leasingowe i długotrwałego najmu, banki, a także inne fundusze inwestycyjne. Obecni właściciele rozważają różne warianty, od sprzedaży spółki w całości, po sprzedaż tylko części udziałów.
Ile może być warta firma? W 2011 r., kiedy planowano debiut giełdowy, była wyceniana na 450 mln zł. Właściciele zdecydowali, że to za mało.
– Dopóki mam coś w tej spółce do powiedzenia, a mam kilka procent Fleet Holdings, będę się starał, aby inwestorem została firma, która nadal będzie chciała rozwijać Masterlease i budować jej pozycję jako największej firmy długotrwałego najmu w Polsce – zaznacza Kobyliński.
Od razu dodaje, że koncentruje się nie na tym, kto ma przejąć grupę, a tym, kogo ma przejąć sama grupa. – Od tego roku rozwijamy się nie tylko organicznie, ale i przez fuzje oraz przejęcia. W styczniu przejęliśmy firmę Bawag razem z jej tysiącem aut, w ubiegłym tygodniu 700 samochodów od POL-MOT Auto – wylicza Jerzy Kobyliński.
Przyznaje, że prowadzi kolejne rozmowy. Celem jest zwiększenie floty aut w zarządzaniu z 24 tys. obecnie do 25 tys. na koniec roku.