Po nocnym oblężeniu parlamentu i zamieszkach między uczestnikami antyrządowych demonstracji a policją bułgarski prezydent Rosen Plewnelijew zapowiedział, że jeśli trzeba będzie, powoła kolejny rząd tymczasowy. Premier Płamen Oreszarski na razie jednak nie zamierza ustępować, twierdząc, że to jeszcze pogorszy sytuację.
– Jak do tej pory mieliśmy w tym roku trzy rządy. Być może będziemy mieć pięć. Jeśli ten gabinet zrezygnuje, powołam kolejny rząd tymczasowy – oświadczył wczoraj Plewnelijew. Zaapelował zarazem do obu stron sporu o uspokojenie.
Trwające od 40 dni antyrządowe protesty w Sofii, których przyczyną jest korupcja i złe zarządzanie krajem, przybrały gwałtowną formę we wtorek wieczorem, gdy w parlamencie trwała debata nad poprawkami do budżetu. Demonstranci nie pozwolili opuścić budynku ponad stu osobom – politykom, dziennikarzom i obsłudze parlamentu, a próba ich uwolnienia przez policję zakończyła się starciami. Udało się im wyjść dopiero wczoraj wcześnie rano.
Reklama
Bułgaria – najbiedniejszy członek Unii Europejskiej – od kilku miesięcy pogrążona jest w kryzysie politycznym. W lutym, w wyniku potężnych protestów przeciw podwyżce cen energii i rosnącym kosztom życia, do dymisji podał się centroprawicowy rząd Bojko Borisowa. Przedterminowe wybory parlamentarne w maju nie wyłoniły jednoznacznego zwycięzcy. Władzę po nich objął kierowany przez socjalistów rząd mniejszościowy, który funkcjonuje dzięki neutralności antyeuropejskiej i nacjonalistycznej partii Ataka. Jednak słaby rząd nie jest w stanie rozwiązać żadnych problemów kraju, w szczególności nie walczy z korupcją.
Co ciekawe, choć unijni urzędnicy rzadko kiedy występują wprost przeciw rządom któregokolwiek z państw członkowskich, we wtorek bułgarskie protesty poparła przebywająca w Sofii unijna komisarz sprawiedliwości Viviane Reding.
Na szczęście polityczny kryzys na razie w niewielkim stopniu przekłada się na gospodarkę, która w tym roku ma się zwiększyć o 1 proc. PKB. Rząd wprawdzie zamierza podnieść tegoroczny deficyt do 2 proc. PKB, ale to i tak znacznie poniżej unijnej średniej. Z kolei dług publiczny Bułgarii wynosi 18 proc. i jest drugi najmniejszy w UE.