Ta opowieść przypomina nieco amerykański sen od pucybuta do milionera. Ale co cieszy najbardziej, wydarzyła się nad Wisłą. Jest rok 1990. Zbigniew Leszek rzuca posadę kierownika Ośrodka Sportowego Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem pod Garwolinem i zakłada jednoosobową działalność gospodarczą. Cel: ściąganie z ówczesnej Czechosłowacji układów scalonych do wchodzących właśnie w Polsce systemów telewizyjnych PAL – SECAM. Przedsiębiorca kupował je w hurtowniach i sklepach elektronicznych naszych południowych sąsiadów. Na początku jeździł po nie fiatem 126p. Gdy trasę zaczął pokonywać ładą 2107, komfort podróży znacząco wzrósł. Co jeszcze wiąże się z początkami działalności? Między innymi konieczność wyjazdów do Warszawy na pocztę za każdym razem, gdy trzeba było wysłać faks, lub telefony komórkowe, które rozmiarami przypominały cegłę.
Wiele się zmieniło, ale jest jedna rzecz, która łączy początek i dzisiejszy etap działalności. Jest to szybki rozwój. Już w 1991 r. Leszek kupił dwa pawilony na warszawskiej giełdzie sprzętu elektronicznego na Wolumenie. Trzy lata później Lechpol miał w swojej ofercie kilkaset produktów elektronicznych, m.in.: tranzystory, filtry, głowice wideo i CD, głośniki, słuchawki oraz różnego rodzaju kable.
– W końcu tata poleciał do Singapuru, by tam bezpośrednio znaleźć dostawców – opowiada Michał Leszek, który w rodzinnej firmie pełni funkcję dyrektora ds. marketingu. – Naturalnym krokiem były dalsze poszukiwania. Tak trafił do Hongkongu, a później do Chin – dodaje. Dziś jest to dużo prostsze, ale jeszcze kilkanaście lat temu wyprawa do fabryki gdzieś w Chinach przypominała nieco filmy z Indianą Jonesem. Egzotyka w połączeniu z nieoczekiwanymi zmianami losu i wciąż psującymi się środkami transportu. Ale na końcu zamiast tajemniczych skarbów czekała nagroda w postaci znalezienia solidnego partnera. O tym, że azjatyckie wojaże wciąż mają w sobie nutkę niespodzianki, może świadczyć to, że w 2010 r. po wybuchu islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull, który sparaliżował ruch lotniczy nad Europą, pracownicy firmy wracali z Chin trzy dni. Samolotem z przesiadką w Dubaju do Moskwy, a stamtąd... samochodem.
Perła w koronie powstała po latach
Choć w asortymencie firmy jest dziś 7 tys. produktów, m.in. takie marki własne jak znany w branży car audio Peiying, to najbardziej istotne stają się te pod brandem Krüger & Matz. – Na przestrzeni lat sprzedawaliśmy wiele produktów, które były markami producentów dalekowschodnich. Doskonałym przykładem może być tutaj sprzęt pomiarowy firmy Uni-T, której jesteśmy przedstawicielem już od 18 lat. Ale od kilku lat koncentrujemy się głównie na markach własnych. To zdecydowanie ułatwia prowadzenie biznesu. To my jesteśmy całkowicie odpowiedzialni za sprzedawane produkty oraz ich serwis, bez konieczności odpowiadania za błędy partnerów – wykładał strategię firmy w jednym z wywiadów Zbigniew Leszek.
Produkty Krüger & Matz trafiły na rynek w 2010 r. Skąd wzięła się nazwa marki? W młodości jeden z braci Leszek (oprócz Michała w firmie pracują także Marcin i Mariusz) grał na gitarze i miał piec marki Gallien-Krueger. Stąd inspiracja. Poza tym Krüger & Matz brzmi niemiecko, a jak wiadomo, Niemcy kojarzą się z solidnością i wysoką jakością. Na początku marka była mocno związana z muzyką, a dokładniej mówiąc – jej słuchaniem. Głośniki, wzmacniacze czy radia samochodowe miały umilić podróż na czterech kółkach. Kolejnym krokiem była sprzedaż sprzętu do słuchania w domowym zaciszu. Co ciekawe, najbardziej oryginalne modele słuchawek mają m.in. elementy z drewna.
Kolejnym krokiem była praca nad tabletem i wypuszczonym na rynek zaledwie kilka miesięcy temu smartfonem, którego sprzedaż tylko w IV kw. powinna wynieść ok. 50 tys. sztuk, z czego prawie połowa ma pójść na rynki zagraniczne. – Sukces bierze się stąd, że z bardzo dobrą jakością łączymy stosunkowo niską cenę. Nasz telefon w zależności od wersji kosztuje 600–700 zł, a jest co najmniej tak dobry, jak produkty innych firm kosztujące ponad półtora tysiąca. My możemy zaoferować zbliżoną jakość w tak niskiej cenie, ponieważ oszczędzamy na kosztach dystrybucji i reklamy – wyjaśnia Michał Leszek.
Jak stworzono te nowoczesne telefony? To efekt współpracy pomiędzy producentami na Dalekim Wschodzie a inżynierami w Polsce. – Fabryki dalekowschodnie produkują wyroby, które są unikalne i tworzone pod nasze wymagania i zamówienia. Nie są to ich opracowania, które są jedynie sygnowane naszym logo. Niemniej nie projektujemy od zera i poziomu podzespołów, raczej korzystamy z kompetencji domów projektowych. Zamawianie dla nas to powtarzalny i wieloetapowy proces. Definiujemy w nim założenia techniczne i funkcje użytkowe, na bazie których fabryka przygotowuje dla nas prototyp – wyjaśnia prezes Zbigniew Leszek w wywiadzie dla branżowego magazynu „Świat Radio”.
>>> Czytaj też: Eckert: Globalny sukces kolejnej polskiej firmy
– Taką próbkę badamy, poprawiamy i odsyłamy z listą zmian. Po pewnym czasie dostajemy kolejne przybliżenie, do momentu aż projekt całkowicie spełni nasze potrzeby. Dopiero wówczas zamawiamy dużą partię produkcyjną – dodaje prezes. Na pytanie, dlaczego produkcja nie odbywa się w Polsce, przedstawiciel firmy odpowiada, że tu nie ma takiej technologii ani know-how, a postawienie takiej fabryki i linii produkcyjnych to ogromne koszty.
Chcą zachwycać. Jak na razie im się to udaje
Jakie są dalsze plany rozwoju? – Chcemy, by marka Krüger & Matz była postrzegana podobnie jak np. Samsung. Ma to być dobra elektronika w przystępnych cenach. Będziemy powiększać naszą ofertę o kolejne produkty. Myślimy m.in. o telewizorach i komputerach – odpowiada Michał Leszek. Problemem w tworzeniu własnego brandu, którego przeskoczyć się nie da, jest... czas. – Musimy dotrzeć do dużej liczby klientów, a oni muszą się przekonać do jakości naszych produktów. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień – tłumaczy. Między innymi dlatego przedsiębiorcy z Garwolina pracują nad wejściem do sieci operatora komórkowego (wtedy komórki naprawdę mogą trafić do klientów na skalę masową), a także do sieciowych sklepów z elektroniką użytkową.
Jaka idea przyświeca firmie? „Jesteśmy przekonani, że sprzedawca sprzedaje nie tylko towar, lecz także coś dodatkowego – przyjemność bycia dobrze obsłużonym, zadowolenie i satysfakcję” – czytamy na stronie Lechpol.eu. „Nie chcemy jedynie spełniać oczekiwań klienta, ale staramy się je wyprzedzać. Nie wystarcza nam już samo zadowolenie klienta. Chcemy go sobą zachwycić”. Biorąc pod uwagę wyniki sprzedaży smartfonów Krüger & Matz, najwyraźniej się to udaje.
>>> Czytaj też: Solaris: historia producenta autobusów, który podbił świat
/>
/>