Jego zdaniem, Moskwa na takim kroku więcej by straciła niż zyskała.

Jak podkreśla ekspert, koszty operacji dla Rosji byłyby ogromne. Przede wszystkim "zyskałaby" ona gorącą wojnę u swoich granic, w której z pewnością polała by się krew. Do tego dochodzi jeszcze reakcja państw zachodnich, która byłaby twardsza niż w przypadku aneksji Krymu.

Piotr Kościński dodaje, że Rosji zależy przede wszystkim na pogłębianiu chaosu na Ukrainie i osłabianiu władz w Kijowie. Przed majowymi wyborami Moskwa stara się sprawić, by nowy prezydent Ukrainy miał jak najsłabszą legitymację do rządów.

>>> Kijów się broni przed zwolennikami Moskwy. Wśród aktywistów separatystów są „turyści” z Rosji, oficerowie służb. Ostrzega, że będą traktowani jak terroryści. Cel Putina: zdestabilizować Ukrainę i nie dopuścić do wyborów

Reklama

Na wschodzie Ukrainy od kilku dni znów jest niespokojnie

Wczoraj separatyści, domagający się przyłączenia regionu do Rosji, wtargnęli do siedziby Służby Bezpieczeństwa w Doniecku. Napięta sytuacja jest też w Charkowie, gdzie prorosyjscy manifestanci zajęli budynki administracji państwowej. Usunęła ich stamtąd policja. Zatrzymano 70 osób.

>>> Rosja wezwała władze Ukrainy do powstrzymania się od rozwiązań siłowych, które mogą doprowadzić do wojny domowej. Moskwa martwi się najemnikami z USA i wzywa Kijów do zaprzestania zbrojeń