Przerzut za granicę nowych aut kupionych w polskich salonach jest opłacalny nie tylko dzięki wahaniom notowań złotego wobec euro, ale przede wszystkim dzięki nielegalnemu procederowi odzyskiwania VAT od aut wywiezionych za granicę. Sprawą zajmuje się już Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Ppłk Maciej Karczyński, jej rzecznik, potwierdza, jednak odmawia rozmowy o szczegółach, odsyłając do „ gospodarza postępowania”, tj. Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. - Możemy jedynie potwierdzić, że prowadzimy śledztwo w sprawie obrotu samochodami osobowymi, które obejmuje badanie całości dokumentacji związanej z tym obrotem. Dla dobra śledztwa nie możemy ujawnić innych informacji - zastrzega Marta Pętkowska, rzecznik przemyskiej prokuratury.

Polecamy: Handel fałszywymi fakturami warty jest miliony. Prokuratura sobie o tym przypomniała

Z naszych informacji wynika, że chodzi o tzw. reeksport samochodów. Do tej pory o tym zjawisku mówiło się w kontekście legalnego wykorzystywania przez pośredników wahań kursu złotego wobec euro oraz rabatów od sprzedawców, które są z reguły wyższe w Polsce niż np. w Niemczech. Okazuje się, że profity pośredników są często znacznie wyższe, ale nielegalne. Zarejestrowane w Polsce firmy występuje bowiem do urzędu skarbowego o zwrot VAT, choć w Niemczech inna spółka deklaruje opłacenie tego podatku w Polsce. W ten sposób korzyść z obrotu samochodem zwiększa się o dodatkowe 23 proc. wartości auta. A to spora kwota zważywszy na fakt, że średnia cena aut sprzedawanych w Polsce sięga 90 tys. zł.

Reklama

Zgodnie z szacunkami Instytutu Samar, który monitoruje rynek motoryzacyjny, tzw. reeksport obejmuje co dziesiąte auto wyjeżdżające z salonów w naszym kraju. W zeszłym roku było to ok. 40 tys. aut, a w tym już ponad 11 tys. samochodów. To oficjalne szacunki, bo według nieoficjalnych wyliczeń dealerów reeksportowane może być nawet dwa, a być może nawet trzy razy więcej aut.

>>> Czytaj też: Ranking kredytów samochodowych – maj 2014