Najpoważniejsza w skutkach była afera podsłuchowa w Luksemburgu, bo skończyła się dymisją najdłużej urzędującego premiera - Jean-Claude Junckera. Szefem rządu był od 18 lat, ale musiał ustąpić, bo zarzucono mu, że nie sprawował skutecznego nadzoru nad służbami wywiadowczymi. Służby miały korumpować polityków, nielegalnie ich podsłuchiwać i świadczyć usługi dla rosyjskiego oligarchy.

W kraju zawrzało, gdy zaczęto mówić, że luksemburskie służby współpracowały z amerykańską Agencją Bezpieczeństwa Narodowego i pomagały w prowadzeniu działalności szpiegowskiej, a podsłuchy miały być znalezione także w ministerialnych gabinetach.

Bruksela - plac zabaw obcych wywiadów

Jeśli chodzi o Belgię i Brukselę, to co jakiś czas ujawniane są skandale szpiegowskie z udziałem obcych wywiadów. Wiele mówiło się więc o podsłuchiwaniu unijnych dyplomatów przez Amerykanów, o największym operatorze telekomunikacyjnym w Belgii na celowniku brytyjskiego wywiadu.

Reklama

Przechwytywane były także informacje płynące z belgijskiego MSZ, mówiło się też o przekazywaniu Rosji tajnych danych unijnych i NATO oraz o wykradaniu przez chiński wywiad informacji z biura przewodniczącego Rady Europejskiej. Dlatego Bruksela często nazywana jest placem zabaw szpiegów z wielu krajów.

>>> Czytaj także: Kontrola skarbowa? „Zablokowałem to”. Rozmowa Nowaka i Parafianowicza z drugiej taśmy „Wprost”

Rosyjski satyryk wrobił Aleksandra Łukaszenkę

Niezależne białoruskie media zastanawiają się czy prezydent Aleksander Łukaszenka stał się ofiarą podsłuchu i żartu telefonicznego? W internecie krąży domniemana rozmowa telefoniczna głosów podobnych do prezydenta Aleksandra Łukaszenki i Wiktora Janukowycza juniora, syna obalonego prezydenta Ukrainy.

W trakcie rozmowy rzekomy prezydent Łukaszenka miał wyrazić zgodę na ewentualny przyjazd na Białoruś Wiktora Janukowycza, byłego prezydenta Ukrainy. Zaś syn obalonego prezydenta obiecał mu w dowód wdzięczności kawałek złota. Służba prasowa prezydenta Białorusi poinformowała niezależną agencję prasowa BiełaPAN, że nie zamierza komentować tych sensacji.

Do przeprowadzenia rozmowy z prezydentem Łukaszenką przyznaje się rosyjski satyryk znany jako Vovan 222. Miał on swoim głosem podszyć się pod Wiktora Janukowycza juniora. Co ciekawe Rosjanin twierdzi, że to nie on zamieścił w internecie nagranie rozmowy. Zauważa, że jeden ze znanych ukraińskich dziennikarzy jako pierwszy poinformował o domniemanej rozmowy prezydenta Łukaszenki z synem Janukowycza.

Zdaniem rosyjskiego komika Vovana telefon prezydenta Białorusi mógł być podsłuchiwany przez jakieś służby specjalne. Nagranie zaś szybko zostało przekazane stronie ukraińskiej.

>>> Czytaj też:Choć podsłuch był nielegalny, to sąd może się na nim oprzeć