Konwój 280 rosyjskich ciężarówek z pomocą dla Ługańska od kilku dni znajduje się przy ukraińsko - rosyjskiej granicy.

O porozumieniu stron poinformowali przedstawiciele Czerwonego Krzyża. Według nich, Ukraińcy i Rosjanie dogadali się w sprawie finansowych i technicznych procedur odprawy konwoju. Po przejeździe przez granicę to Czerwony Krzyż ma być odpowiedzialny za transport do Ługańska. Pracownicy organizacji potrzebują jednak gwarancji bezpieczeństwa.

>>> Czytaj też: Lider separatystów przyznaje: Rosja wspiera nas militarnie

Od czwartku rosyjskie TIR-y stoją na parkingu w rosyjskiej miejscowości Kamieńsk Szachtyński przy ukraińskim przejściu Izwarino. Ukraina wysłała tam kilkudziesięciu celników i pograniczników, którzy mieli dokonać odprawy rosyjskiego konwoju. Tak się jednak nie stało. Ukraińcy informowali, że czekają na odpowiednie dokumenty ze strony Czerwonego Krzyża. Rosjanie z kolei mówili o złej woli ze strony Ukraińców.

Reklama

Ponadto Moskwa oskarżyła ukraińską armię, że ta przygotowuje prowokację i chce zaatakować część konwoju, kiedy ten znajdzie się na terytorium Ukrainy. O tym samym mówili Ukraińcy, tyle że według ich podejrzeń prowokacji mieliby dopuścić się prorosyjscy separatyści, co z kolei mogłoby się stać przyczyną bezpośredniej rosyjskiej agresji.

Jeżeli konwój w końcu wjedzie na Ukrainę, to po drodze do Ługańska będzie się poruszać po terytorium kontrolowanym przez prorosyjskie bojówki. Część trasy wiedzie też przez terytoria odbite przez ukraińską armię. Ukraińcy poinformowali, że wstrzymają działania wojenne na czas przejazdu ciężarówek.

>>> Polecamy: Lider separatystów przyznaje: Rosja wspiera nas militarnie