Cieniem na notowaniach polskiej waluty kładzie się pogorszenie klimatu inwestycyjnego na rynkach globalnych, w tym na rynkach akcji, i związany z tym wzrost awersji do ryzyka. Dziś ten czynnik również będzie odgrywał pierwszoplanową rolę, jednak w odróżnieniu od dnia wczorajszego nie będzie on jedynym decydującym o losach złotego, poinformował Marcin Kiepas z Admiral Markets.

W jego ocenie, potencjalnym impulsem mogą być także publikowane przed południem dane z Niemiec i strefy euro oraz popołudniowe dane z Polski.

Wydarzeniem dnia na krajowym rynku walutowym będzie publikacja najnowszych danych nt. bilansu płatniczego. Rynek zakłada, że w sierpniu deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł 425 mln EUR wobec 173 mln EUR deficytu miesiąc wcześniej.

- Nie jest wykluczone, że dane okażą się lepsze od prognoz, co może pomóc złotemu. Podobnych emocji nie wywołają natomiast równocześnie publikowane dane o podaży pieniądza. I to niezależnie jak mocno będą one odbiegać od prognozowanych 7,8 proc. rok do roku. Zanim inwestorzy poznają krajowe raporty, wcześniej dowiedzą się jak w sierpniu kształtowała się produkcja przemysłowa w całej strefie euro (prognoza: -1,6 proc. miesiąc do miesiąca) oraz jaką wartość miał we wrześniu indeks instytutu ZEW dla Niemiec (prognoza: 1 pkt.) - poinformował szef działu analiz Admiral Markets Marcin Kiepas.

Reklama

Na szczególną uwagę, w jego ocenie, zasługują zwłaszcza dane z Niemiec - im gorsze, tym gorzej rysują się perspektywy polskiej gospodarki, bowiem Niemcy to nasz największy partner handlowy, i tym gorzej dla złotego. Lepsze od oczekiwań dane powinny sprowokować odwrotną reakcję.

- Na tę chwilę istotnego przełożenia na rodzimy rynek walutowy nie mają ostatnie sugestie ws. stóp procentowych płynące z Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Wypowiadający się w poniedziałek jej kluczowi przedstawiciele, wśród których był prezes Marek Belka, zasugerowali, że jeżeli dojdzie w tym roku jeszcze do obniżki stóp procentowych to będzie to ich cięcie w listopadzie i wyniesie ono 25 punktów bazowych. To sugestia zgodna z naszymi oczekiwaniami. Jednocześnie to sugestia przekreślająca wcześniejsze rynkowe oczekiwania na rozłożenie tego cyklu luzowania polityki pieniężnej w czasie - podkreślił Kiepas.

Według niego, prawdopodobne, że już pod koniec roku polityka monetarna w Polsce będzie czynnikiem nie osłabiającym, ale lekko umacniającym złotego.

- Dlatego też wychodzimy z założenia, że do Sylwestra złoty umocni się do euro i szwajcarskiego franka, ale tez osłabi do dolara, w ślad za aprecjacją "zielonego" na świecie - podsumował Kiepas.

>>> Czytaj także: USA chcą słabego dolara, ale przeszkadza im zwalniająca gospodarka UE