W czasie, gdy polscy kibice w napięciu śledzili przebieg meczu ze Szkocją, prawdziwe emocje można było obserwować na rynkach finansowych.

Do 2-3 proc. spadków notowań ropy naftowej zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jednak sięgające 6-7 proc. zniżki rentowności niemieckich czy szwedzkich obligacji skarbowych, to zjawisko niecodzienne. Mogą one zwiastować równie mocne ruchy na giełdach.

Dynamiczne zmiany na rynku papierów dłużnych były widoczne już we wtorek przed południem. Inwestorzy na głównych europejskich rynkach akcji zareagowali na nie początkowo niezbyt mocną wyprzedażą, ale szybko przeszli nad nimi do porządku i indeksy odrobiły straty. Ten optymizm i obojętność na kilkuprocentowe spadki rentowności obligacji skarbowych większości krajów naszego kontynentu, zawdzięczać można było prawdopodobnie rachubom na rozpoczęcie odreagowania na Wall Street.

Pierwsza część handlu na amerykańskim parkiecie rzeczywiście przyniosła wyraźny ruch w górę. S&P500 dotarł w okolice 1900 punktów, zwyżkując o prawie 1,3 proc. Jednak atak na ten poziom okazał się nieudany i kolejne godziny stały pod znakiem oddawania zdobytych przez byki punktów. Ostatecznie udało się im utrzymać indeks minimalnie nad kreską, ale wymowa sesji i obraz rynku po jej zakończeniu, zdecydowanie nie są optymistyczne.

Spory udział w tym pogorszeniu się nastrojów miało zachowanie się spółek sektora paliwowego, reagujących na kolejny w ciągu ostatnich kilku dni przekraczający 3 proc. spadek notowań ropy naftowej, osiągających poziom najniższy od czerwca 2012 r. Także rentowność amerykańskich obligacji skarbowych poszła w dół aż o 4,4 proc., notując największy dzienny spadek od września ubiegłego roku i schodząc do poziomu najniższego od czerwca 2013 r.

Reklama

Wtorkowe wydarzenia na rynkach papierów dłużnych i surowcowym oraz zachowanie się indeksów na Wall Street wywrą prawdopodobnie wpływ na to, co będzie działo się na parkietach, choć niekoniecznie musi on być widoczny natychmiast. Szansą na uniknięcie przeceny jest interpretacja tak dynamicznego spadku rentowności amerykańskich obligacji przesunięciem oczekiwań na podwyżkę stóp procentowych przez Fed, co dałoby oddech rynkom akcji.

Problem w tym, że odłożenie w czasie rozpoczęcia cyklu zaostrzania polityki pieniężnej spowodowane jest narastającymi obawami przed kolejnym globalnym spowolnieniem gospodarczym i fatalną kondycją strefy euro oraz brakiem szans na powrót inflacji w Stanach Zjednoczonych w okolice poziomu zakładanego przez Fed za pożądany.

Żadnych oznak niepokoju nie widać było na giełdach azjatyckich, gdzie większość indeksów zyskiwała na wartości po kilka dziesiątych procent. Wyjątkiem był Tajwan, gdzie notowano przekraczający 1 proc. spadek. Na lekki pesymizm wskazują poranne zniżki kontraktów terminowych na amerykańskie i europejskie indeksy, sięgające 0,1-0,2 proc. Nie widać chęci odreagowania spadków na rynku ropy, po ponad 1 proc. zniżkują notowania srebra, platyny i palladu.

>>>Polecamy: Koniec zarabiania na naiwności klientów. Broker nie pozwoli przegrać na foreksie