Niektórzy uważają, że to kryzys zadłużenia jest winny szaleńczej pogodni Europy za gospodarczym zjednoczeniem. Inni wskazują na Władimira Putina, który siłą chce zmienić mapę Europy i wysyła swoje bojowe samoloty do granic krajów NATO.

Wszystkie te rozważania są szczególnie istotne w czasie świętowania 25-lecia upadku Muru Berlińskiego. Minione ćwierć wieku przyniosło jednak dość przygnębiające lekcje.

“Prosty wniosek jest taki, że międzynarodowy liberalizm był w ciągu ostatnich 25 lat dominujący. Faktem jest też jednak to, że ci, którzy nie podzielają tych wartości znów powracają” – mówi Nick Witney, były szef Europejskiej Agencji Obrony.

Kilku budowniczych powojennej Europy wciąż aktywnie działa w polityce. Nowy szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker odgrywał kluczową rolę w przygotowaniach do podpisania traktatu z Maastricht na początku lat 90., który zapoczątkował drogę do europejskiej wspólnej waluty. Misja Junckera na czele UE ma teraz głównie charakter defensywny. Na początku XXI wieku uważano, że Europa może eksportować swój gospodarczy model do Chin, Indii czy Ameryki Łacińskiej. Teraz wizja ta została wypchnięta przez nowy rodzaj globalnej polityki, w której rola Europy coraz bardziej maleje.

Reklama

>>> Polecamy: Rosja w potrzasku. Nacierający rynek kontra imperialistyczny wódz

Gospodarka kuleje, Putin atakuje

Ślimaczy wzrost gospodarczy Unii Europejskiej jeszcze mocniej uwypukla geopolityczną słabość Europy. Zgodnie z ostatnimi prognozami Komisji Europejskiej, po dwóch latach recesji, PKB Unii ma w 2014 roku wzrosnąć zaledwie o 0,8 proc. Unijna gospodarka ostatni raz przeganiała pod tym względem Stany Zjednoczone w 2008 roku.

Gospodarcza choroba Europy zbiegła się w czasie z inwazją Putina na Krym i wspieraniem przez Rosję separatystów na wschodzie Ukrainy. Jak informuje NATO, od początku roku myśliwce Sojuszu ponad 100 razy przechwytywały rosyjskie samoloty. To trzykrotnie więcej niż w całym ubiegłym roku.

Unijne sankcje nałożone na Rosję, pomoc dla Ukrainy i wzmacnianie wschodnich granic NATO mogą jednak w dłuższym terminie jeszcze bardziej zespoić Europę.

>>> Czytaj te: Czy polski tygrys ma zęby? Zobacz, jak wypadamy na tle regionu

Rosja w końcu zjednoczy Unię?

“Na Europę oddziałuje teraz wiele sił, które ją dzielą” – mówi Christopher Chivvis, strateg ds. bezpieczeństwa w Rand Corp. w Waszyngtonie. „Putin w pewnym stopniu nasilił te podziały. Jednak moim zdaniem, ostatecznie wywoła to jeszcze bardziej jednolitą odpowiedź ze strony Europy” – mówi.

Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble, który w podczas Zjednoczenia Niemiec brał udział w negocjacjach po stronie Niemiec Wschodnich, żartował ostatnio w Berlinie: „Kto wie, może pewnego dnia prezydent Putin otrzyma Nagrodę Karola Wielkiego za przysłużenie się jedności Europy”.

Jak na razie polityka Putinizmu znajduje jednak w pewnych kręgach poparcie. Niektórzy architekci nowej Europy teraz stają przeciw niej. Najbardziej wyraźnym tego przykładem jest Viktor Orban, w 1988 toku przywódca ruchu antysowieckiego. Teraz, jako premier Węgier, głosi upadek modelu liberalnego, który niegdyś sam pomagał tworzyć.

“Nieliberalne państwo” Orbana

Budując swoje “nieliberalne państwo” Orban wypowiada się z podziwem o Władimirze Putinie i decyduje się na współpracę energetyczną z Rosją mimo sprzeciwu UE. Orban zmienił konstytucję Węgier i wprowadził swoje porządki, ograniczył władze sądowniczą i wolność mediów, przeprowadził rewolucję w edukacji. W tym roku jego partia znów wygrała wybory, choć były one mocno krytykowane przez międzynarodowych obserwatorów.

“Orban rozpoczął swoją karierę jako obrońca wolności, jako jeden z najbardziej liberalnych i antyrosyjskich polityków w Europie Środkowej” – mówi Andras Racz z Fińskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Helsinkach. „Od tego czasu jego przekonania zmieniły się o 180 stopni” – dodaje.

Unijni liderzy nie wiedzą, jak powinni zachować się wobec Orbana. Z jednej strony uwagę polityków od Węgier odwracają obawy o gospodarkę wspólnoty, z drugiej – kryzys na Wschodzie. Nie chcą też powtórzyć dawnej polityki wobec Austrii. W 2000 roku nacjonalistyczna partia FPO dostała się do tamtejszego rządu. Spowodowało to roczny bojkot tego kraju ze strony państw Unii Europejskiej.

>>> Czytaj też: Polityka Orbana przyniosła skutki? Dla Węgier to "era stabilności i przewidywalności"

Stracona tożsamość

W centrum Europy jest dziś zdecydowanie za dużo nacjonalizmu. Mamy wiele przypadków partii, które nie chcą imigrantów, sprzeciwiają się Unii Europejskiej i wspólnej walucie. Idea straconej tożsamości narodowej przetarła już wyborcze szlaki w Wielkiej Brytanii, Francji, Grecji, Danii, Holandii, Finlandii, Austrii, a nawet – w Niemczech, które długo były były odporne na ataki populizmu.

W rezultacie, mapa Europy się zmienia. Choć podczas wrześniowego referendum Szkocja zagłosowała za pozostanie w Wielkiej Brytanii, sami Brytyjczycy w 2017 roku będą mieli możliwość zadeklarowania, czy chcą nadal być w Unii Europejskiej. Referendum zapowiedział już Dawid Cameron. Wszystko zależy teraz od tego, czy w przyszłorocznych wyborach ponownie zostanie wybrany premierem.

Separatyzmy dręczą też Hiszpanię. O niepodległości marzy Katalonia, największy gospodarczo region Hiszpanii. 9 listopada ma się odbyć referendum w tej sprawie, choć jest nie jest ono uznawane przez władze w Madrycie.

“To najgorszy możliwy moment na pojawienie się ryzyka geopolitycznego na europejskim kontynencie” – mówi Ian Bremmer, szef Eurasia Group, firmy konsultingowej z Nowego Jorku. „Z jednej strony mamy środowisko zewnętrzne, które jest dla Europejczyków groźniejsze niż cokolwiek innego, z drugiej – wewnętrzny populizm, który sprawia, że Europa dalej się rozpada” – dodaje.