Cel teoretycznie jest prosty: stworzyć traktat, który będzie ratował ziemski klimat. Chodzi o zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych czy dostosowanie się do skutków globalnego ocieplenia. Trudne rozmowy trwają od jedenastu dni; zdaniem sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-Muna, ugoda jest możliwa. „Słyszę, że zdaniem wielu ludzi to się da zrobić; nie słyszałem nikogo, kto mówiłby, że sprawa jest beznadziejna” - powiedział.

Nie zmienia to faktu, że interesy poszczególnych państw są bardzo różne. Nadal nie wiadomo dokładnie, które bogate kraje miałyby zapłacić miliardy dolarów państwom biednym za przestawienie się na energetykę odnawialną. Sporna jest też dopuszczalna granica wzrostu globalnych temperatur; niektórzy mówią, że bezpieczny poziom wzrostu to dwa stopnie Celsjusza, inni - że tylko półtora.

>>> Czytaj też: Wielka polska odpowiedź na Nord Stream. Kolosalny statek wpływa do gazoportu