„Zakres działań zespoły ustalają indywidualnie dla każdej spółki, ale generalnie obejmują zarówno techniczne, produkcyjne jak i ekonomiczne badania służące poprawie efektywności działania kopalń” – poinformował we wtorek PAP naczelnik wydziału prasowego w Ministerstwie Energii Mariusz Kozłowski.
Zespoły audytowe zostały powołane przez rady nadzorcze spółek węglowych – w skład każdego z nich wchodzi kilkanaście osób. Członkom zespołów nie przysługują wynagrodzenia z tego tytułu. Pracownicy Ministerstwa Energii biorą udział w pracach w ramach delegacji służbowej.
Z informacji resortu energii wynika, iż w Kompani Węglowej zespół powołany przez radę nadzorczą liczył 17 osób, jednak czterech jego członków, przedstawicieli organizacji związkowych, złożyło rezygnację. Pracami zespołu kieruje – jak potwierdziła PAP w Kompanii – senator PiS Adam Gawęda. Aktualnie zespół działa w trzynastoosobowym składzie.
W Jastrzębskiej Spółce Węglowej zespół powołany przez radę nadzorczą liczy 12 osób, a w Katowickim Holdingu Węglowym - 13. Audytów nie przeprowadza żadna firma konsultingowa, ale osoby wybrane przez rady – specjaliści z różnych dziedzin gospodarki i prawa.
>>> Polecamy: Biznesplan Kompanii Węglowej do poprawki? Stary nie może się powieść
Zagraniczny audyt
Jesienią 2013 r. audyt w KW, KHW i JSW przeprowadziła na zlecenie ówczesnego Ministerstwa Gospodarki międzynarodowa firma doradcza Roland Berger Strategy Consultants. Zadaniem ekspertów była wówczas diagnoza sytuacji oraz wypracowanie rekomendacji dla spółek. W swoim raporcie audytorzy wskazali, iż śląskie spółki węglowe mają szansę na trwałą rentowność, jeśli podejmą zdecydowane działania: zamkną kilka nierentownych kopalń, skoncentrują wydobycie w najbardziej opłacalnych miejscach, ograniczą administrację i uproszczą system wynagradzania.
Audyt sprzed ponad dwóch lat był pierwszą tak kompleksową oceną sytuacji branży, dokonaną przez niezależną firmę. W spółkach węglowych przez cztery miesiące pracowało blisko 10 specjalistów. Za kluczowe uznali dostosowanie produkcji węgla energetycznego do popytu, szacując ówczesną nadpodaż nawet na 10 mln ton. Wskazali jednak, że redukcja potencjału wydobywczego musi być prowadzona racjonalnie - poprzez rezygnację z wydobycia w nieopłacalnych miejscach i zwiększanie go tam, gdzie koszty są najniższe. Dotyczyło to przede wszystkim KW i KHW.
Rekomendowane wtedy działania naprawcze wynikały z oceny rynku węgla energetycznego, którym dla polskich kopalń jest przede wszystkim rodzima energetyka oraz w mniejszym zakresie kraje położone w pobliżu Polski; przy obecnych cenach węgla w zachodnioeuropejskich portach nieopłacalny jest eksport drogą morską. Nie bez znaczenia jest krajowa konkurencja - im więcej tańszego węgla z prywatnych kopalń Bogdanka i Silesia oraz z kopalń grupy Tauron, tym mniej miejsca na rynku dla węgla wydobywanego na Śląsku po wyższych kosztach.
Audyt sprzed dwóch lat potwierdził, że kopalnie nie wykorzystują optymalnie swoich zasobów - sprzętu i ludzi. Ograniczenia kodeksowe, finansowe i organizacyjne powodują, że zakłady, wydobywając węgiel przez pięć dni w tygodniu, korzystają realnie z ok. 60 proc. swojego potencjału. Mimo to wydobycie przewyższało możliwości sprzedaży węgla.
Eksperci oszacowali, iż w Kompanii Węglowej jest 5-6 kopalń, gdzie - w przypadku woli politycznej i zgody społecznej - można byłoby podjąć decyzję o jak najszybszym zamknięciu, a ich produkcję przejęłyby te kopalnie, gdzie są niskie koszty, korzystniejsze warunki i mniejsze zagrożenia naturalne. Takie kopalnie, o najniższych kosztach, mogłyby z powodzeniem konkurować na rynku. Audyt wykazał poważny przerost zatrudnienia w administracji we wszystkich trzech badanych spółkach.
Od czasu tamtego audytu Kompania Węglowa m.in. sprzedała kopalnię Knurów-Szczygłowice Jastrzębskiej Spółce Węglowej, a kopalnię Makoszowy przekazała do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Trafiła tam także kopalnia Brzeszcze, nabyta później przez grupę Tauron. Według obecnego programu naprawczego, 11 kopalń Kompanii ma do końca kwietnia trafić do nowej spółki - Polskiej Grupy Górniczej.
>>> Czytaj też: Kolejna ofiara mission impossible w Kompanii Węglowej