W Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu specustawy stoczniowej, która przewiduje sprzedaż stoczni Gdynia i Szczecin w otwartym, nieograniczonym przetargu.

Grad pyta o zaniechania rządu

"4 mld 600 mln zł to koszt, który przyszłoby nam zapłacić w przypadku upadłości obu stoczni i nieskorzystania z procesu, jaki zaproponowaliśmy w projekcie specustawy stoczniowej" - powiedział w czasie debaty w Sejmie minister skarbu.

Szef resortu skarbu odniósł się do pytania posła PiS Antoniego Macierewicza, który chciał znać koszty upadłości obu stoczni, a także ich rachunek strat.

Reklama

"Panie pośle Macierewicz, gdybym chciał odpowiedzieć na pana pytanie, musiałbym zrobić rachunek strat i zaniedbań z ostatnich 5- 7 lat. Ale wtedy to pan musiałby wyjść na mównicę i wytłumaczyć się za dwa lata dobrej koniunktury, kiedy można było te problemy dobrze rozwiązać, a pan wtedy nie upominał się o stocznie" - powiedział Grad.

Nacjonalizacja stoczni nie jest rozwiązaniem

Jego zdaniem, decyzja Komisji Europejskiej z 6 listopada w sprawie stoczni składa się z części pozytywnej oraz negatywnej.

"Część pozytywna polega na uwolnieniu aktywów stoczni od starych długów i niedozwolonej pomocy publicznej, a także na możliwości sprywatyzowania obu przedsiębiorstw. Część negatywna to zwrot pomocy publicznej i upadłość" - powiedział.

Podkreślił, że projekt specustawy stoczniowej daje zakładom w Gdyni i Szczecinie szansę na kontynuowanie produkcji statków. "To jest szansa, z której powinniśmy skorzystać" - powiedział.

"Ponowna nacjonalizacja stoczni to droga donikąd. To, co zostało zaproponowane (w projekcie specustawy stoczniowej - PAP) ma pozwolić na utrzymanie produkcji stoczniowej do czasu zakończenia tego procesu (sprzedaży majątku stoczni - PAP), sprywatyzować zakłady oraz zaspokoić wierzycieli" - dodał.

Zaznaczył, że rząd znalazł wspólnie z przedstawicielami stoczniowych związków "rozwiązania, które są dobre dla pracowników, dla załogi stoczni, ponieważ dają im również bezpieczeństwo socjalne".

"Widziałem, z jakim trudem stronie społecznej przyszło zaakceptować to porozumienie. Mamy świadomość, że dzięki porozumieniu z Komisją Europejską, dzięki specustawie stoczniowej zabezpieczamy pracowników. Pracownicy to największa wartość stoczni" - podkreślił.

Przyszła ustawa obejmuje programem ochronnym stoczniowców zatrudnionych w stoczni Gdynia i Szczecin do 31 października 2008 roku. Przewiduje on wypłatę jednorazowych odszkodowań w wysokości: od 20 tys. do 60 tys. zł, w zależności od stażu pracy.

Specustawa to konsekwencja decyzji Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do 6 czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Ma to pozwolić na kontynuowanie ich działalności i zachowanie miejsc pracy.

Opozycja: albo będą statki, albo nie będzie poparcia

Klub PiS nie poprze projektu specustawy stoczniowej, jeśli nie znajdzie się w nim zapis mówiący o tym, że "polski przemysł stoczniowy będzie nadal funkcjonował" - zapowiedzieli już posłowie PiS.

Jak mówił w piątek poseł PiS Dawid Jackiewicz, jego klub postulował m.in., by w projekcie znalazł się zapis mówiący, że "w trakcie sprzedaży majątku (stoczni-PAP) jednym z podstawowych kryteriów tej sprzedaży jest gwarancja, że produkcja statków będzie dalej prowadzona".

"My nie możemy się zgodzić na to, aby ustawa, którą my nazywamy ustawą o likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego, weszła w życie w sposób bezwarunkowy, jeśli będzie zagwarantowane, że rząd przyczyni się, dołoży wszelkich starań, aby zagwarantować dalszą produkcję statków, poprzemy tę ustawę" - oświadczył poseł Jackiewicz