Jak odpowie pan na zarzut nierzetelnego przygotowania raportu JP Morgan o przyszłości złotego? Oceniliście, że spośród walut regionu jest on najbardziej narażony na ryzyko osłabienia.

Jakob Stott: Kwestie rzetelności raportu dotyczące złotego sprawdziliśmy już w październiku. Został on sporządzony zgodnie z naszymi regułami. Celem raportu w żadnym razie nie było osłabienie złotego. Naszym zamiarem było przedstawienie poglądu analityków banku będące odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie inwestorów związane z niestabilnością rynków walutowych w regionie.

Ale nie wszystkich to przekonuje. Czy publikacja raportu była związana z aktywnością JP Morgan na rynku walutowym?

Nie potrafię wyjaśnić, skąd wzięły się plotki, że publikacja raportu związana była z naszą aktywnością na rynku złotego. Na wszelki wypadek sprawdziliśmy to. Tak nie było. Celem raportów analitycznych jest dostarczenie informacji klientom. Dlatego raporty muszą być obiektywne, inaczej nie mają wartości.

Reklama

Jak wytłumaczyć "fixing cudów" z 12 listopada?

Przed końcem sesji WIG20 tracił 9,1 proc., a w ostatnich minutach skala spadków zmniejszyła się aż o kilka pkt proc. dzięki zleceniom JP Morgan.
Transakcja na GPW była niekorzystnym zbiegiem okoliczności. Zbadaliśmy tę sprawę i naprawdę nie mamy sobie nic do zarzucenia. Jesteśmy przekonani, że nasz pracownik postąpił słusznie. Co do szczegółów, nie możemy o nich mówić, jako że w Polsce cała sprawa może się skończyć postępowaniem prokuratorskim. Szczegóły zdarzenia są dostępne Komisji Nadzoru Finansowego za pośrednictwem naszego regulatora.

Cała rozmowa w Rzeczpospolitej.