"Listopadowy odczyt PMI może odzwierciedlać to, co może się stać z produkcją przemysłową w niedalekiej przyszłości" - wyjaśnił główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion Piotr Kuczyński. "Nie można też wykluczyć, że rząd widząc gwałtowny spadek inwestycji podkręca w końcu roku wydatkowanie środków unijnych" - dodał.

Główny ekonomista Pekao SA Marcin Mrowiec zaznaczył, że mamy obecnie do czynienia z rozchwianymi danymi. "Wyniki PMI zaskoczyły nas, braliśmy pod uwagę pogorszenie, a tymczasem sytuacja okazała się lepsza. Plusem jest to, że nastąpiła poprawa w zamówieniach krajowych, co wynika z wysokiego popytu krajowego. Te dane potwierdzają, że główną siłą napędową naszej gospodarki jest popyt krajowy" - stwierdził. "Spadły za to zamówienia eksportowe, ale w mojej ocenie to zjawisko przejściowe, ponieważ oczekujemy poprawy sytuacji na zachodzie i pozytywnego wpływu na eksport słabego obecnie złotego".

Dodał, że z danych wynika też, że rosną koszty produkcji. "W listopadzie wzrosły najbardziej od maja 2012. To wpisuje się w szerszy kontekst: rosną globalne ceny żywności, paliw i metali, i będzie to miało odzwierciedlenie w przyspieszeniu inflacyjnym również u nas. Kolejnym elementem presji inflacyjnej jest wzrost płac, z jednej strony napędzany wysokim popytem na pracę, a z drugiej ograniczeniami po stronie podaży pracy. Wyraźnie przechodzimy od rynku pracodawcy do rynku pracownika. A obniżenie wieku emerytalnego i program 500+ wcale w tym nie pomaga" - zaznaczył.

Dane nie zaskoczyły natomiast głównej ekonomistki Banku Pocztowego Moniki Kurtek. "Odczyt PMI wynika przede wszystkim z poprawy w zamówieniach krajowych. Spodziewałam się takiego wyniku, bo przed okresem świątecznym zazwyczaj wskaźnik rośnie" - wyjaśniła.

Reklama

Kurtek podkreśla, że większe jest zapotrzebowanie na towary, firmy zwiększają więc produkcję i zatrudnienie. "Niestety zamówienia eksportowe nadal hamują, co może oznaczać, że po "efekcie świąt", kiedy zamówienia krajowe też wyhamują, wskaźnik PMI wróci na niższe poziomy. Kondycja polskiego przemysłu nadal jest niestety słabsza niż w roku poprzednim" - dodaje ekonomistka.

Wskaźnik PMI dla Polski w listopadzie wzrósł do 51,9 pkt. z 50,2 pkt. w październiku i wobec prognozy 50,7 pkt. - poinformowała w czwartek firma Markit badająca koniunkturę.

"Według najnowszych badań przeprowadzonych przez IHS Markit w listopadzie warunki gospodarcze w polskim sektorze przemysłowym były coraz lepsze. Wyraźna poprawa wiązała się głównie z ponownym wzrostem liczby nowych zamówień, który doprowadził do szybszego wzrostu wielkości produkcji i poziomu zatrudnienia" - napisano w komentarzu do wyniku PMI.

Dodano, że "mniej pozytywne wyniki badań dotyczyły zamówień eksportowych oraz kosztów produkcji – liczba zleceń z rynków zagranicznych ponownie spadła, a średnie koszty poniesione przez polskich producentów wzrosły w najszybszym tempie od czterech i pół roku".

Markit przewiduje, że po okresie deflacji, który rozpoczął się w połowie 2014 r., w 2017 r. ceny konsumpcyjne wzrosną o 1,9 proc. (PAP)