Już teraz nie da się wypłacić z bankomatu Euronet więcej niż 800 zł dziennie, a z Planet Cash - 1 000 zł. Na dodatek wypłata z własnego konta obciążona jest prowizją, która rośnie.
Jeszcze gorzej jest z wypłatą gotówki z bankomatu na podstawie karty kredytowej, np. nawet drobna kwota to opłata 20 zł (Citibank) lub procent wynoszący do 8%.

Polacy nie chcą rezygnacji z gotówki. Gotówka jest potrzebna nawet jako pewna rezerwa na wypadek wojny, powodzi czy innych niespodziewanych zdarzeń. Dla wielu posiadanie gotówki to atrybut poczucia wolności. Tymczasem władze chcą całkowitego zakazu gotówki bo chcą mieć wszystkie operacje finansowe pod kontrolą - obrotu gotówką zaś w pełni skontrolować się nie da.
Zakaz gotówki, do którego w Polsce nie doszło przez dwukrotną nowelizację ustaw, od strony formalnej wejdzie mocą dyrektywy Unii Europejskiej. Nim jednak to się stanie, pobranie gotówki oraz płacenie nią staje się coraz trudniejsze z praktycznego punktu widzenia.

Reklama

Dlaczego wypłaty gotówki w bankomatach są limitowane

Nieuchronny koniec gotówki miał się zacząć 1 stycznia 2024 roku. Ostatecznie, bo i tak termin przesunięto nim przepisy uchwalone w ramach tak zwanego Polskiego Ładu zdążyły wejść w życie. Nie nastąpił bo po fali kolejnych nacisków rząd Prawa i Sprawiedliwości anulował przepisy limitujące transakcje gotówkowe.
Jednak sprawa zakazu gotówki wróciła za sprawą prawodawstwa unijnego. 24 kwietnia 2024 roku Parlament Europejski przyjął pakiet przepisów, którego częścią jest całkowity zakaz regulowania gotówką transakcji przekraczających 10 tys. euro oraz wprowadzający nadzór i kontrolę nad transakcjami powyżej 3 tys. euro.

Nowością jest objęcie limitami obrotu prywatnego. Do tej pory w Polsce limity transakcji gotówkowych dotyczyły tylko obrotu gospodarczego. Osoby dokonujące transakcji prywatnych – nawet kupując samochód za kilkadziesiąt tysięcy złotych czy mieszkanie za milion – jeśli tylko taka była wola stron umowy mogły, a do czasu formalnej zmiany przepisów, nadal mogą, posługiwać się stosem papierowych banknotów. W obrocie prywatnym gotówka wciąż jest bowiem dozwolona bez ograniczeń.
Po wprowadzeniu zakazów dotyczących gotówki będzie już inaczej. Nawet kupno droższego smartfona, telewizora czy pralki będzie podlegało kontroli, zwłaszcza jeśli konsument za transakcję zapłaci fizycznym pieniądzem, a nie np. przelewem, kartą kredytową, BLIK-iem albo korzystając z płatności odroczonych.

Gotówka ma być najpierw kontrolowana a potem zakazana

W zasadzie z prawnego punktu widzenia aktualnie w Polsce funkcjonuje tylko jeden limit dla płatności gotówkowych – 15 tys. zł i dotyczy przedsiębiorców. Prawo o działalności gospodarczej nakazuje im transakcje o większej wartości realizować za pomocą przelewu.
W praktyce jednak spotkamy się z innymi ograniczeniami. Najpowszechniejsze dotyczą wypłat z bankomatów.

Jeszcze niedawno limit wypłaty z bankomatów ustalał sam posiadacz gotówki na koncie bankowym i robił to głównie ze względów bezpieczeństwa, by w przypadku utraty karty płatniczej nie dawać możliwości wybrania z rachunku przy jej pomocy wszystkich pieniędzy.
Zazwyczaj jest to limit dobowy, który w dobie bankowości cyfrowej można dowolnie modelować, zmieniając na odległość nawet w ciągu kilku godzin.
Teraz jednak swoje limity wypłat wprowadzili właściciele bankomatów. W większości takich urządzeń w Polsce nie da się wypłacić gotówki w kwocie wyższej niż 800 czy 1 000 zł.
Jeśli ktoś potrzebuje większej gotówki musi udać się do banku, a tam coraz częściej za pobranie gotówki nawet z własnego konta są prowizje – dochodzące czasami do nawet 5 proc. pobieranej kwoty.


Płatności bezgotówkowe tańsze od gotówkowych, a gdzie jest pułapka

Nawet niektórzy sprzedawcy nie chcą już od klienta gotówki, co jest sprzeczne z prawem o czym niedawno musiał przypomnieć Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji gdy w pewnej sieci fast food klientowi odmówiono zapłaty gotówką, zasłaniając się problemem z wydaniem reszty.

Podobnie rzecz się ma z kurierami dostarczającymi zamówione jedzenie czy paczkę z opcją zapłaty przy odbiorze – ze względów bezpieczeństwa mają oni limitowane ilości pieniędzy w gotówce, by ewentualnie wydać resztę, od odbiorcy oczekiwane jest więc przygotowanie należności w dokładnej jej kwocie.
Utrudnień w posługiwaniu się na co dzień gotówką jest coraz więcej. Choć nawet przedsiębiorcy protestują przeciwko wprowadzaniu zakazów płacenia gotówką, to w praktyce chcą jej tylko ci, którzy chcą ukryć przed fiskusem choć część obrotów, np. dostawcy jedzenia. Teoretycznie powinni oni wraz z dostawą wydać konsumentowi paragon z kasy fiskalnej, który został wydrukowany tuż przed wydaniem przesyłki do dostarczenia, ale w wielu przypadkach gdy odbiorca się nie upomni, paragon może być wykorzystany powtórnie, bez nabijania w kasie kolejnej sprzedaży.

Kiedy całkowity zakaz gotówki: dla firm, dla konsumentów

W transakcjach, w tym szczególnie drobnych, następcą lub zastępcą gotówki są transakcje przeprowadzane za pomocą BLIK-a. To formalnie transakcje bezgotówkowe, ale regulowane jak gotówką. Dostęp do pieniędzy na koncie potrzebnych do transakcji uzyskuje się bez potrzeby posiadania karty płatniczej – fizycznej czy wirtualnej. Wystarczy telefon i aplikacja w nim. Określoną kwotę można przekazać bez wpisywania numeru rachunku bankowego – wystarczy sam numer telefonu odbiorcy.
BLIK jest aktualnie sposobem opłacania transakcji zdecydowanie popularniejszym i powszechniejszym niż karty bankowe. Telefon praktycznie posiada każdy, z aplikacji BLIK korzystają praktycznie wszyscy nawet mikroprzedsiębiorcy, a także w obrocie prywatnym odbiorca gotówki, który nie posiada aplikacji BLIK może ją błyskawicznie zainstalować.
Wszystko to sprawia, że z praktycznego punktu widzenia zakaz gotówki nie musi nam mocno skomplikować życia.