Obecna skala i dynamika deprecjacji polskiej waluty wydaje się porównywalna z tym, co działo się w marcu br., gdy światową gospodarkę mroził lockdown. Na wartości zyskiwały tzw. bezpieczne przystanie, czyli m.in. złoto, frank szwajcarski, dolar czy jen. Złoty zaś, jako waluta z grupy nieco bardziej ryzykownych, był wyraźnie w odwrocie.

Gdy rośnie liczba zachorowań i strach przed jeszcze większą falą

Koronawirus i groźba kolejnych restrykcji mogą przyczyniać się dziś do spadków notowań polskiej waluty. W wielu europejskich krajach już dziś istotnie zwiększa się dzienna liczba zakażeń COVID-19. W Polsce w minionym tygodniu padały pod tym względem niechlubne rekordy, licząc od samego początku pandemii.

Wraz z tym zwiększają się obawy, że późną jesienią i zimą, gdy koronawirus zbiegnie się z sezonem grypowym, a liczba zachorowań zwiększyła się jeszcze bardziej, na powrót mogą zostać wprowadzone restrykcje, które negatywnie odbiją się na kondycji firm i ich pracowników, hamując ożywienie gospodarcze.

Reklama

– Ten czynnik może negatywnie wpływać na złotego, stawiając polską walutę pod presją wyprzedażową, najmocniejszą od marca br. Nie jest jednak tak, że widmo koronawirusa w pełni odpowiada za ostatnie spadki wartości złotego względem głównych walut świata – zwraca uwagę Daniel Kostecki, główny analityk spółki Conotoxia Ltd., która świadczy usługę Forex dla klientów portalu Cinkciarz.pl.

Wątek polityczny, czyli co będzie z dostępem do pakietu pomocowego

Drugim z czynników, który obecnie ciąży złotemu, wydaje się nierozstrzygnięta sprawa zarzutów Unii Europejskiej o przestrzeganie zasad praworządności w Polsce. Istnieje ewentualność, że ta kwestia może odgrodzić nasz kraj od przyznanego przez UE pakietu pomocowego dla polskiej gospodarki w wysokości 750 mld euro.

– Wczoraj po południu serwisy informacyjne podały, że do przegłosowania kary za nieprzestrzeganie praworządności dla poszczególnych krajów będzie potrzebna zgoda 15 z 27 krajów UE, a nie tak jak wcześniej sądzono również w Polsce, że decyzja musi być jednomyślna. W tej sytuacji Polska czy Węgry, do których to krajów są największe zastrzeżenia, mogą być odcięte od środków pomocy z UE, chyba że zastosują się do zaleceń – analizuje Daniel Kostecki. I dodaje: – To w zasadzie od rozstrzygnięcia sporu z UE i dostępu do pakietu pomocowego może teraz zależeć sytuacja złotego oraz forinta. Inwestorzy dość jasno pokazują, jak niewielkie są obecnie szanse Polski na zmianę mechanizmu warunkowości przyznania pieniędzy z europejskiego budżetu – zauważa główny analityk spółki Conotoxia Ltd., która świadczy usługę Forex dla klientów portalu Cinkciarz.pl.

NBP prawdopodobnie nie wkroczy do gry

Wydaje się, że złotemu nie przyjdzie z odsieczą Narodowy Bank Polski. Wszak ostatnio przedstawiciele NBP opiniowali, że kurs polskiej waluty nie dostosował się do realiów.

– Innymi słowy, złoty był zdaniem NBP zbyt mocny. Jego obecne osłabienie może być zatem niejako na rękę Radzie Polityki Pieniężnej. Dlatego wydaje się, że żadnych interwencji na rynku walutowym nie będzie – rozważa Daniel Kostecki.

4 zł za dolara?

Polska waluta może zatem nadal tracić na wartości względem euro, franka szwajcarskiego, funta czy dolara. Na niekorzyść złotego mogą działać także inne czynniki: zbliżające się wybory prezydenckie w USA czy też negocjacje Wielkiej Brytanii z Unią Europejską w sprawie umowy handlowej po brexicie.

Możliwe istotne poziomy obecnie dla kursu EUR/PLN to 4,63 zł, dla USD/PLN 4,00 zł, dla CHF/PLN 4,38 zł, a dla GBP/PLN rejon 5,15 zł. Jeśli te wartości zostaną przekroczone, polska waluta może ponosić coraz większe straty.