Według ekonomistki, dla rozwoju polskiej gospodarki i postępu społecznego konieczne są pozytywistyczne działania ukierunkowane na budowanie, a nie na destrukcję. "Bez względu na to, kto jest u władzy, politycy powinni szukać porozumienia, możliwości kontynuacji projektów istotnych dla rozwoju kraju i poprawy jakości życia ludzi" - stwierdziła, zaznaczając, że poszczególne ekipy rządzące za małą wagę przywiązują do szukania porozumienia. "Od lat utrzymuje się tendencja do deprecjacji zasług poprzedników i niechęć do kontynuowania programów, projektów czy strategii stworzonych przez wcześniejsze ekipy " - powiedziała. Dodała, że niejednokrotnie wiele projektów badawczych czy opracowań, za które zapłacono z publicznych pieniędzy, wyrzuca się do kosza, bez uprzedniej analizy pod kątem możliwości wykorzystania. "To oznacza marnotrawstwo, powodujące, że polska gospodarka rozwija się wolniej niż by mogła "- powiedziała.

Brak pozytywistycznego podejścia?

Taki brak pozytywistycznego, konstruktywnego działania - jej zdaniem - sprawia, że w Polsce nie udało się stworzyć skutecznej polityki mieszkaniowej. "W myśl doktryny neoliberalnej zakładano, że to komercyjne firmy deweloperskie i banki, automatycznie rozwiążą problem braku lokali. Tymczasem w warunkach wolnego rynku i zarazem niedostatku mieszkań nieuchronny jest wzrost cen powierzchni mieszkaniowych, czemu przeważnie towarzyszą wysokie zyski firm deweloperskich" - wskazała. "W takich warunkach dla wielu osób mieszkanie staje się dobrem nieosiągalnym" - zaznaczyła.

Reklama

Alternatywą - jak powiedziała - mógłby być długoterminowy, bezpieczny dla lokatorów i właścicieli wynajem mieszkań, jaki stworzono np. w Austrii czy Niemczech. Wyjaśniła, że to właśnie dlatego zainteresowanie najmem mieszkań jest tam większe niż nabywaniem ich na własność. "Dzięki temu ludzie unikają nadmiernego niekiedy ryzyka związanego z zaciąganiem na kilkadziesiąt lat kredytów hipotecznych, które w skrajnych przypadkach mogą stać się przysłowiowym kamieniem u szyi" - wskazała.

Gospodarka mieszkaniowa jest umocowana w Konstytucji

Przypomniała też, że kwestie mieszkaniowe mają rangę konstytucyjną. +Z art. 75 Konstytucji RP wynika, że: „Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania” - wskazała Mączyńska, cytując ustawę zasadniczą.

Dodała przy tym, że realizowaniu skutecznej polityki mieszkaniowej nie służą częste zmiany instytucjonalno-organizacyjne. Przypomniała, że w 2004 r. zlikwidowano Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, a w kolejnych latach odpowiedzialność za tworzenie różnych programów i strategii przechodziła z jednego ministerstwa do drugiego. "Jedne ekipy rządzące wprowadzały różnego rodzaju ulgi, a kolejne je likwidowały. Co gorsza, do tej pory nie wprowadzono w Polsce modelu wspólnego inwestowania w nieruchomości, czyli tworzenia specjalnych funduszy, tzw. REIT-ów (Real Estate Investment Trust)" - powiedziała. Zaznaczyła, że jest to bardzo popularny na świecie model inwestowania. "Dzięki temu nawet drobni ciułacze mogą korzystnie lokować wolne środki w takich funduszach o wiele korzystniej niż w bankach" - wskazała. Podkreśliła, że rządy wielu krajów wspierają taką formę inwestowania np. poprzez ulgi podatkowe.

Wiedział to już C.K. Norwid?

Zdaniem Mączyńskiej, szczególnie szkodliwe dla rozwoju społeczno - gospodarczego Polski są "silne przejawy swego rodzaju cywilizacji kłótni i odwetu", które - jak określiła - bardziej służą destrukcji niż budowie. +Co gorsza, dzieje się tak, mimo bolesnych lekcji, jakich udzielała nam historia, nie mówiąc już o przestrogach wielkich poetów, jak np. Cyprian Kamil Norwid, który ubolewał, że my Polacy "umiemy się tylko kłócić i kochać, a nie umiemy się różnić pięknie i mocno"+ - powiedziała, dodając, że w ten sposób "tracimy wielki potencjał". Wyjaśniła, że przy konstruktywnym podejściu, różnice w poglądach mogą uruchamiać nowe siły napędowe postępu, służącego dobrobytowi na pokolenia.

Zaznaczyła też, że fundamentalną rolę w procesie rozwoju może i powinna odgrywać edukacja, która od lat jest deprecjonowana m.in. ze względu na niskie płace nauczycieli. Dlatego - w jej ocenie - tak ważna jest kwestia podwyżek płac dla nauczycieli, którzy zarabiają niewspółmiernie mało w stosunku do roli, jaką pełnią w rozwoju każdego z nas, a tym samym w rozwoju kraju. "Pod tym względem wkład nauczycieli jest znacznie większy niż np. prezesów banków" - oceniła. Przywołała przy tym włoską ekonomistkę Marianę Mazzucato, która w swojej w książce tytułem „Wartość wszystkiego. Wytwarzanie i zawłaszczanie w globalnej gospodarce”, m.in. stawia pytania dotyczące zasadności wyceny pracy. "Tego typu pytania mają szerszy wymiar. Wymagają głębszych refleksji, wnikliwych analiz na niemal wszystkich instytucjonalnych szczeblach podejmowania decyzji oraz wdrażania prorozwojowych przemian" - podsumowała. (PAP).

autor: Ewa Wesołowska