Odłamki szkła i powłok uniosły się w powietrze w promieniu osiemnastu kilometrów, spadały na wioski i pola uprawne. Ten horror zdarzył się w Dogen w Holandii, w garbarni Ecco, gdzie pożar strawił część dachu pokrytego panelami słonecznymi.

Ekologia przyniosła śmiertelne zagrożenie?

Budzący grozę deszcz szklanych cząsteczek stanowił śmiertelne zagrożenie. - Fragmenty folii z paneli słonecznych mogą być ostre i stanowić zagrożenie. Rolnikom w okolicy zalecono tymczasowe trzymanie zwierząt w pomieszczeniach i sprawdzanie paszy i wody pod kątem potencjalnych cząstek szkła – relacjonował holenderski portal nltimes.nl, który opisywał też skomplikowaną akcję prób stłumienia ognia.

Niebezpieczna akcja gaszenia pożaru

Strażacy podjęli decyzję, aby pozwolić pożarowi wypalić się samoistnie, zamiast aktywnie go gasić. Ta metoda, określana jako kontrolowane spalanie, jest czasami wybierana, kiedy ryzyko dalszych uszkodzeń lub obrażeń w wyniku gaszenia jest wysokie.

Pożar udało się strawić, ale lokalna społeczność nadal mierzy się z zagrożeniem. Jak podaje gazeta "Nederland Daglabad”, teraz rolnicy muszą zbierać z pól wbite w ziemię szklane, fotowoltaiczne cząstki.

Oczyszczanie ziemi ze szklanych odłamków będzie trwać tygodniami

Anjo i Ben Gommers wyławiają z ziemi kawałki paneli słonecznych. To cieniutkie odłamki szkła, ostre, cienkie szklane nitki i spaloną powłokę, która kruszy się przy najlżejszym dotknięciu. Klęcząc, każdy z wiadrem w ręku, posuwają się naprzód przez niedawno zasianą działkę kukurydzy – opisuje holenderski dziennik. – Będziemy to zbierać tygodniami - powiedział w rozmowie z "Nederland Daglabad" jeden z rolników.