Atak wojsk sojuszniczych oznacza poważną eskalację konfliktu na Bliskim Wschodzie, który rozpoczął się od ataku Hamasu na Izrael na początku października. Basen Morza Czerwonego jest jednym z kluczowych akwenów dla morskiego transportu ropy, co zwiększa ryzyko geopolityczne dla rynków ropy, tym bardziej że Huti zapowiadają dalsze ataki na żeglugę. Do eskalacji napięcia przyczynia się też wspierający Huti Iran. W zeszłym tygodniu Teheran przejął tankowiec St Nikolas należący do greckiej firmy, a pływający pod banderą Wysp Marshalla.

Co to oznacza dla cen ropy? Analitycy różnie oceniają sytuację na rynku w świetle rosnącego zagrożenia eskalacji konfliktu.

UBS Group AG

Reklama

Ostatnie odbicie cen ropy wynikało z przekonania rynku, że wydarzenia na Morzu Czerwonym prowadzą do eskalacji konfliktu, powiedział Giovanni Staunovo, strateg ds. surowców w UBS Group AG. Jednak w jego ocenie jakakolwiek premia za ryzyko utrzyma się tylko w przypadku zakłóceń w dostawach ropy.

„W nadchodzących miesiącach spodziewamy się wyższych cen”, powiedział Staunovo. UBS szacuje, że cena ropy Brent wzrośnie powyżej 80 dolarów za baryłkę w wyniku cięć wydobycia OPEC.

Zaostrzenie konfliktu podniesie ceny

Zdaniem Warrena Pattersona, szefa strategii towarowej w ING Groep NV, naloty dokonane przez USA i Wielką Brytanię nie były zaskoczeniem, ale biorąc pod uwagę zagrożenie, przed jakim stoją statki i zakłócenia w przepływach handlowych spowodowane atakami Huti, jest to wyraźne zaostrzenie konfliktu.

Sugeruje to „większy potencjał zakłóceń i potrzebę zawracania statków”, co wpłynie na ceny ropy naftowej – stwierdził Patterson. Dodał też, że większe ryzyko występuje w przypadku, gdy konflikt się rozszerzy, a rynek zacznie dostrzegać zagrożenia dla dostaw ropy z Zatoki Perskiej. Jednak Patterson uważa, że ryzyko takiego rozwoju sytuacji jest niskie, jednak gdyby do tego doszło, to skutki byłyby znaczące.

Ryzyko już wliczone w ceny ropy

„Spora część nowej premii za ryzyko została już wliczona w cenę” – powiedziała Vandana Hari, założycielka firmy konsultingowej Vanda Insights. „Możemy zobaczyć wzrost cen ropy naftowej o kolejnego dolara lub dwa". Hari dodała też, że oczekuje pewnego stopnia powściągliwości i dyplomacji zakulisowej, "aby zapobiec wymknięciu się napięcia spod kontroli i spowodowaniu regionalnego pożaru". W jej ocenie żadna z zaangażowanych sił nie chce, żeby spełnił się najgorszy scenariusz.

Wahania cen absolutnie nie zmienią się wraz z rozwojem sytuacji". W jej ocenie obecnie na rynku mamy do czynienia z nierównym przeciąganiem liny, na końcach której znajdują się dwie strony rynku. W dół rynek ciągnie niedźwiedzie nastawienie do fundamentów, podczas gdy wzrosty wspierany jest premią za ryzyko na Bliskim Wschodzie.

Rynki bagatelizowały sytuację na Morzu Czerwonym

„Stany Zjednoczone i Wielka Brytania ostrzegały, że zostaną podjęte działania, jeśli rebelianci Huti będą kontynuować ataki, więc takie działanie nie powinno być naprawdę nieoczekiwane” – powiedział Robert Rennie, szef badań surowców i emisji dwutlenku węgla w Westpac Banking Corp.

Stwierdził, że rynki prawdopodobnie zbyt mocno skupiały się na wzroście globalnej podaży do końca 2023 r., podczas gdy gwałtowne pogorszenie sytuacji na Morzu Czerwonym w 2024 r. było jak dotąd bagatelizowane – stwierdził.

Biorąc pod uwagę, że przywódcy Huti powiedzieli, że żaden atak USA nie pozostanie bez odpowiedzi, cena West Texas Intermediate może wzrosnąć powyżej 75 dolarów za baryłkę, a Brent może przekroczyć 80 dolarów.

Rynki skupią uwagę na ochronie dostaw ropy

Naloty zwiększyły ryzyko eskalacji, przez co uwaga rynków w najbliższej przyszłości może skupiać się na popycie na ropę i ochronie dostaw, uważa Charu Chanana, strateg rynkowy w Saxo Capital Markets Pte.

W przypadku eskalacji konfliktu istnieje ryzyko wzrostu cen ropy, a zmienność może wzrosnąć, „w miarę, jak rynki ropy będą w dalszym ciągu oceniać kilka katalizatorów, od cięć w OPEC+ po dostawy spoza OPEC oraz perspektywy popytu w USA i Chinach”.