Według Bloomberg Economics rosyjska gospodarka skurczyła się w ubiegłym roku o 2,7 proc. To znacznie mniej, niż mówiły prognozy ekonomistów ogłaszane niedługo po inwazji na Ukrainę. Nie oznacza to jednak, że Rosja dobrze sobie radzi.
Powołując się na dane ministerstwa rozwoju, Władimir Putin powiedział, że PKB Rosji spadł między styczniem a listopadem 2022 r. o 2,1 proc. Zaznaczył, że część rosyjskich ekspertów, nie mówiąc już o zagranicznych, przewidywała spadek o 10-15, a nawet o 20 proc.
Konieczność finansowania machiny wojennej spowodowała jednak, że w ubiegłym roku Rosja odnotowała deficyt budżetowy w wysokości 47 mld dol., co jest drugim z najwyższych wyników od momentu rozpadu Związku Radzieckiego. Luka budżetowa sięgnęła 2,3 proc. PKB.
Gospodarczy cios pomogły częściowo zniwelować miliardy, jakie Rosja czerpała ze sprzedaży ropy i gazu, dzięki utrzymującym się przez długi czas bardzo wysokim cenom tych surowców. Dodatni bilans handlowy - czyli różnica między łącznym eksportem a importem - wzrósł do 282,3 mld dol. w 2022 r., w porównaniu z 170,1 mld dol. rok wcześniej. Wpływ na to miał także spadek importu na skutek nałożonych sankcji.
Reklama
W ostatnim kwartale nadwyżka w obrotach bieżących była jednak znacznie mniejsza niż w III kw. Główne powody były dwa: zarówno gaz, jak i ropa były pod koniec 2022 r. tańsze niż przed wojną, a w dodatku wzrósł - nawet do 40 proc. - rabat na ropę Urals, czyli różnica między ceną rosyjskiego paliwa a gatunkiem Brent, stanowiącym światowy benchmark. Ponadto UE nałożyła pułap cenowy na rosyjską ropę na poziomie 60 dol. za baryłkę.
Aleksandr Isakow, rosyjski ekonomista cytowany przez Bloomberg, przyznał, że spadki cen zmniejszyły w ubiegłym roku przychody z eksportu głównych surowców o 20 mld dol. Według badań opublikowanych w ubiegłym tygodniu przez Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), niezależny think tank z siedzibą w Finlandii, dochody Rosji z eksportu paliw kopalnych spadły tylko w grudniu o 17 proc. do najniższego poziomu od początku wojny.
Ponieważ koszty związane z prowadzeniem wojny rosną, Moskwa szuka pieniędzy. Jednym z pomysłów jest wydrenowanie kont spółek. Władze rozważają m.in. wyższe dywidendy od państwowych firm oraz jednorazowy podatek od producentów nawozów i węgla. Rosja sięgała już po pieniądze m.in. swojego giganta - Gazpromu. Gazowy koncern w ubiegłym roku musiał odprowadzić 5 bln rubli, tj. ok. 80 mld dol. Dla porównania w 2021 r. podatek wyniósł 3,3 bln rubli, czyli prawie 53 mld dol.
W październiku 2021 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewidywał, że rosyjska gospodarka wzrośnie o 2 proc. w 2023 r. Obecnie przewiduje spadek PKB kraju o 2,4 proc. Z kolei ekonomiści Bloomberg Economics spodziewają się, że będzie to 2,5 proc.
Rosja będzie również odczuwała skutki niedoboru siły roboczej i spadku inwestycji. Mobilizacja setek tysięcy mężczyzn w połączeniu z masowym exodusem Rosjan spowodowała, że siły roboczej już brakuje teraz, gdy bezrobocie jest bliskie najniższego poziomu w historii, a populacja się kurczy. Bank centralny przyznał, że zdolność do zwiększania produkcji w rosyjskiej gospodarce jest w dużej mierze ograniczona warunkami na rynku pracy.
Ekonomiści przewidują dalsze pogorszenie się perspektyw wzrostu gospodarczego w Rosji w nadchodzących latach, ponieważ kraj ten cierpi także z powodu braku inwestycji zagranicznych i ograniczonego dostępu do zaawansowanej technologii.
- Bardzo trudno sobie wyobrazić, by zachodnie podmioty inwestowały cokolwiek w Rosji w ciągu następnej dekady - powiedziała Tatjana Orłowa, główna ekonomistka rynków wschodzących w Oxford Economics. - Do tego dochodzą jeszcze te sankcje, które uniemożliwiają rosyjskim firmom importowanie niezbędnych technologii i sprzętu - dodała.
Pod koniec roku - po wprowadzeniu unijnego embarga na rosyjską ropę - zaczął się osłabiać rubel, którego kurs był przez wiele miesięcy sztucznie utrzymywany dzięki kontroli przepływu kapitału przez Bank Rosji. Ministerstwo finansów i bank centralny poinformowały niedawno, że wznowią interwencje na rynkach walutowych. To pierwsza taka sytuacja od roku. 13 stycznia rozpoczęła się sprzedaż juanów o wartości 54,5 mld rubli (793 mln dol.) z Funduszu Dobrobytu Narodowego. Interwencja potrwa trzy tygodnie.
Ekonomiści uważają, że rubel osłabi się w tym roku, ponieważ Kreml zaczyna odczuwać presję zachodnich sankcji. - Do tej pory gospodarka Rosji była odporna na sankcje, ale teraz ta narracja się zmienia - powiedział Liam Peach, starszy ekonomista rynków wschodzących w Capital Economics. Oczekuje on, że w ciągu roku kurs rubla spadnie do ok. 75 za dol. z ok. 68 rubli obecnie.©℗
ikona lupy />
Rosja skurczyła się jak w czasie pandemii / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe