Rozmowy Joego Bidena z premierem Izraela Naftalim Bennettem zapowiadały się na ważne wydarzenie polityczne. Tymczasem głównym tematem w mediach stało się to, czy podczas spotkania prezydent USA zasnął, czy tylko wyglądał na śpiącego. Podejrzenia o jego niedyspozycję są uzasadnione. Joe Biden ma 78 lat, dwukrotnie zdiagnozowano u niego tętniaki mózgu (usunięto je), a choroba serca sprawia, że w momentach stresu bije ono zbyt szybko i polityk zaczyna cierpieć na zawroty głowy. Poza tym łatwo się męczy, więc nagłe drzemki nie są u niego czymś rzadkim.
Wszystko to punktował podczas kampanii wyborczej Donald Trump. Wówczas Waszyngton zaczynał konflikt z Chinami oraz wydawało się, iż kraj wychodzi z pandemii. Tymczasem potężne problemy– vide Afganistan – dopiero miały nadejść. Spadły one na głowę wiekowego i schorowanego przywódcy, choć takiego stresu mógłby nie udźwignąć młodszy i zdrowszy człowiek. Nic więc dziwnego, że republikanie zaczynają domagać się ustąpienia prezydenta. „Nasz kraj jest zagrożony rządami człowieka, który zasnął podczas spotkania z premierem Izraela” – ogłosiła na Twitterze zasiadająca w Izbie Reprezentantów Marjorie Taylor Greene.

Starość Króla Słońce

Największym kłopotem dla Francji, gdy znalazła się u szczytu potęgi, było to, że rządzący nią Ludwik XIV żył zbyt długo. Formalnie jego panowanie trwało aż 72 lata – zasiadł na tronie, nie mając ukończonych pięciu lat, a samodzielnie sprawować rządy zaczął dopiero po dwudziestym roku życia. Nim umarł, minęła cała epoka.
Reklama
Najlepiej podsumował ją sam władca, nazywany Królem Słońce, w orędziu do poddanych ogłoszonym w 1709 r., gdy wydawało się, że dzieło jego życia wali się w gruzy. „Zanadto kochałem wojnę i budowle! Zbyt wiele wydawałem na przepych” – przyznał.

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym, weekendowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej oraz w eDGP.