Apel Tuska to reakcja na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości polskiej konstytucji nad prawem europejskim. Już w czwartek lider PO wezwał do udziału w demonstracji "w obronie Polski europejskiej", która rozpocznie się w najbliższą niedzielę o godz. 18 na Placu Zamkowym w Warszawie. W piątek b. premier ponowił swój apel.

W zamieszczonym na Twitterze i Facebooku krótkim nagraniu Tusk oświadczył, że "operacja wyprowadzania Polski z Europy, zaplanowana przez Jarosława Kaczyńskiego ruszyła pełną parą". "Jeśli pozostaniemy bierni, nic go nie zatrzyma. Coraz więcej ludzi mówi dziś, że ciśnie im się na usta tylko jedno słowo: +zdrada+, bo to jest zdrada - zdrada najważniejszych narodowych interesów i naszych zwykłych polskich marzeń: o bezpieczeństwie, dobrobycie, o wolności" - ocenił szef Platformy.

"Wzywam więc wszystkich, którzy kochają Polskę, wzywam wszystkich, którzy kochają wolność, wzywam wszystkich, którzy kochają swoje dzieci. Nie ma znaczenia ile macie lat, jakie macie poglądy, gdzie mieszkacie, czy jesteście wierzący czy niewierzący ani na jaką partię głosowaliście. Dziś musimy być wszyscy razem i musimy zapomnieć o podziałach. Musimy ratować Polskę" - podkreślił lider PO.

Jak dodał, nikt tego za nas nie zrobi. "Głęboko wierzę, że wciąż wszystko jest w naszych rękach, a więc zbieramy się w niedzielę o 18.00 na Placu Zamkowym w Warszawie. Polska jest warta naszego zaangażowania, nasza przyszłość jest tego warta. Do zobaczenia w niedzielę" - powiedział Tusk.

Reklama

W czwartek TK uznał, że przepisy europejskie w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę, są niezgodne z polską konstytucją. Niezgodny z konstytucją jest także przepis europejski uprawniający sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm, a także przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła w piątek, że jest głęboko zaniepokojona orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Poinformowała, że poleciła służbom KE dogłębną i szybką analizę, na tej podstawie zapadnie decyzja o kolejnych krokach.

Szefowa KE oświadczyła, że najwyższym priorytetem "jest zapewnienie ochrony praw obywateli polskich i korzystanie przez obywateli polskich z korzyści wynikających z członkostwa w Unii Europejskiej, tak jak wszyscy obywatele naszej Unii". "Ponadto obywatele UE, a także firmy prowadzące działalność gospodarczą w Polsce potrzebują pewności prawa, że przepisy unijne, w tym orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, są w Polsce w pełni stosowane" - wskazała.

Von der Leyen oświadczyła, że unijne traktaty są bardzo jasne, "wszystkie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE są wiążące dla wszystkich organów państw członkowskich, w tym sądów krajowych", a "prawo UE ma pierwszeństwo przed prawem krajowym, w tym przed przepisami konstytucyjnymi". "Na to zgodziły się wszystkie państwa członkowskie UE jako członkowie Unii Europejskiej. Aby to zapewnić, wykorzystamy wszystkie uprawnienia, jakie mamy na mocy traktatów" - zaznaczyła.

Premier Mateusz Morawiecki, w zamieszczonym w czwartek wpisie na Facebooku napisał, że "miejsce Polski jest i będzie w europejskiej rodzinie narodów", a "wyrok Trybunału Konstytucyjnego potwierdził to, co literalnie wynika z treści Konstytucji RP", że "prawo konstytucyjne ma wyższość nad innymi źródłami prawa". Szef rządu dodał, że "to samo w ostatnich latach potwierdzały trybunały konstytucyjne wielu państw członkowskich", Polska ma takie same prawa jak inne państwa i "pragniemy, żeby te prawa były respektowane".