"15 września 2017 r. posiedzenie sejmowej komisji finansów publicznych prowadzi Jacek Sasin. W planie są cztery punkty. Trzeci to zaopiniowanie wniosku ministra sprawiedliwości w sprawie zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 r. To właśnie dzięki tym zmianom Centralne Biuro Antykorupcyjne mogło dostać 25 mln zł na zakup izraelskiego systemu do inwigilacji Pegasus" - pisze gazeta.

"GW" zaznacza, że "choć właśnie o to chodzi, na komisji nie pada o tym ani jedno słowo". "Posłowie nie mają pojęcia, że chodzi o zakupy dla CBA. Wniosek przedstawia wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobry", który w resorcie odpowiada za Fundusz Sprawiedliwości - pisze GW. Woś tłumaczy, że 12 sierpnia zmieniono zasady finansowania z Funduszu, "rozszerzając katalog podmiotów, które taką pomoc mogą świadczyć". Woś podaje, że "dotychczas były to tylko i wyłącznie organizacje trzeciego sektora" (czyli fundacje, organizacje pomocowe itp.), a teraz został "dodany katalog instytucji z sektora finansów publicznych. Stąd przedłożone zmiany".

"Nie mówi już, że wśród tych instytucji jest CBA, które może być finansowane wyłącznie z budżetu państwa. Komisja akceptuje wniosek bez żadnej dyskusji i wątpliwości. Zapis posiedzenia liczy zaledwie osiem stron. Posłowie nie wiedzą, że dzień wcześniej Woś wystąpił do Ministerstwa Finansów o zgodę na przeznaczenie 25 mln zł z Funduszu na +inne działania+, które mają +służyć zapobieganiu przestępczości+. We wniosku też nie pada ani nazwa Pegasus, ani informacja, że chodzi o (izraelski) system do inwigilacji. Posłowie nie wiedzą też, że w lipcu ówczesna premier Beata Szydło spotkała się wraz z szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu. Rozmawiali o +zacieśnieniu współpracy m.in. w obszarze innowacji i wysokich technologii+. To wtedy zapadła decyzja o sprzedaży rządom Polski i Węgier licencji na Pegasusa" - czytamy w gazecie.

Reklama

"GW" pisze, iż z dokumentacji Ministerstwa Finansów, które badało legalność zakupu, wynika, że już 15 września 2017 r., a więc tego samego dnia, gdy komisja Sasina przyjęła zmiany, ówczesny szef CBA Ernest Bejda zwrócił się do resortu Ziobry o 25 mln zł i dostał je w dwóch transzach. "MF przyznało, że doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych, ale +wykorzystanie środków z Funduszu [w zakresie przekazania ich CBA] było celowe i efektywne+. Dlatego +kierując się względami merytorycznymi oraz prawnymi+, uznano, że +naruszenie dyscypliny finansów nie nastąpiło w stopniu wyższym niż znikomy+. Nikt nie poniesie za to konsekwencji" - pisze dziennik.

Do dokumentu resortu finansów dotarł poseł KO Michał Szczerba, który "Wyborczej" mówi: "Mamy uwierzyć, że dwa dni po zmianie rozporządzenia przez Ziobrę zgłasza się do niego szef CBA po 25 mln na zakup środków techniki specjalnej? To była klasyczna ustawka. Najpierw była polityczna decyzja o zakupie systemu do inwigilacji, a później podporządkowano temu celowi rozporządzenie ministra sprawiedliwości. Posłowie zostali wprowadzeni w błąd, ukryto przed nimi to, czemu ma służyć zwiększenie planu finansowego funduszy" - powiedział.