Zapytany w niedzielę w TVP 1 o najpilniejsze potrzeby związane z pomocą żywnościową dla Ukrainy Kowalczyk powiedział, że odbył spotkania z ukraińskimi ministrami m.in. rolnictwa i gospodarki. "Wyartykułowali swoje potrzeby. Bardzo liczą na to, że będzie pomoc żywnościowa w postaci pomocy humanitarnej, ale również pomoc w postaci przetwórstwa" - powiedział szef resortu rolnictwa. Wyjaśnił, że do Polski sprowadzane byłoby "zboże czy inne artykuły, surowce rolne". Tu byśmy to przetwarzali i im przesyłali" - dodał.

Kowalczyk podkreślił, że na Ukrainie zakłady przetwórcze są bardzo mocno zniszczone. "Również eksport zboża z Ukrainy też przez Polskę miałby być dokonywany (...), bo porty na Morzu Czarnym są wyłączone" - dodał.

W opinii szefa resortu rolnictwa w przyszłym sezonie może nastąpić na Ukrainie "bardzo mocny spadek produkcji zbóż". "Rosjanie, tam, gdzie wkroczyły wojska, nie pozwalają rolnikom dokonywać zasiewów na polach - strzelają do rolników, zabijają ich. To może być sytuacja bardzo groźna, bo wiele obszarów na Ukrainie może być nieobsianych" - zaznaczył Kowalczyk. Przypomniał, że Ukraina jest bardzo dużym eksporterem zboża.

Reklama

Minister zapewnił, że Europa nie powinna się czuć zagrożona pod względem bezpieczeństwa żywnościowego w związku z wojną na Ukrainie. "Generalnie w Europie żywności wystarcza; jest ona de facto eksporterem żywności" - powiedział Kowalczyk. Dodał, że Polska jest jednym z dominujących krajów eksportujących żywność. "Prawie 40 mld euro wartości wyeksportowanej żywności za poprzedni rok to bardzo duży margines bezpieczeństwa" - zapewnił.

Podkreślił przy tym, że dla Europy żywności wystarczy, "ale to nie znaczy, że wystarczy jej na całym świecie". Kowalczyk ocenił, że zaburzenie dostaw może nastąpić w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, do których Ukraina eksportowała dużo zboża. "To się może przenosić na bezpieczeństwo żywnościowe tamtych regionów świata" - stwierdził. (PAP)

Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa od 24 lutego.