Tusk spotkał się w czwartek z mieszkańcami Puław. Był pytany m.in. o perspektywę najbliższych wyborów. Szef PO przyznał, że najbliższe wybory będą zapewne takie jak prezydenckie w 2020 roku - wciąż wolne, ale nieuczciwe.

"Mamy ten problem z tym, że zbliżające się wybory mogą być i pewnie będą równie nieuczciwe, choć ciągle wolne - mam nadzieję, że ja będę mógł zagłosować i kandydować i nie znajdę się w jakimś miejscu, które szykuje dla mnie (prezes PiS) Jarosław Kaczyński. Natomiast wiemy, że one nie będą uczciwe. Wiemy, że ta władza wykorzysta wszystkie swoje przewagi - logistyczne, finansowe, medialne, żeby wypaczyć de facto ten demokratyczny werdykt. To nie znaczy jednak, że mamy się temu poddać" - przekonywał Tusk.

"My nie odbijemy mediów publicznych przed wyborami. Trzeba będzie wygrać wbrew tym mediom" - dodał.

Przekonywał, że "stawka wyborów jest najwyższa z możliwych", ponieważ w obecnej ekipie są poważne siły - przede wszystkim Solidarna Polska, które - jego zdaniem - chcą wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. "A to spowoduje, że będziemy wydani na pastwę tego zła, które czai się za wschodnią granicą" - ocenił.

Reklama

Lider PO był także pytany w Puławach, jak zagwarantować, że w kolejnych wyborach będą wygrywać ugrupowania szanujące reguły demokracji. Przyznał, że nikt tego nie może zagwarantować, skoro nawet w najbardziej ustabilizowanych demokracjach, jak USA czy Wielka Brytania, wygrywali populiści.

"Widzieliśmy w Stanach Zjednoczonych jak to się zachwiało - po czterech latach prezydentury Trumpa, obnażanych codziennie kłamstwach, faktu, że prezydent Ameryki jest pod wyraźnym wpływem Moskwy, po oszustwach podatkowych (...) on dostał więcej głosów, niż cztery lata wcześniej" - przypomniał Tusk.

Tusk zwrócił zarazem uwagę, że w ostatnich wyborach w USA Trump dostał więcej głosów niż w 2016 roku, ale zwolennicy demokracji "zmobilizowali się z całej siły i zbudowali tę minimalną przewagę". "Niewielka, ale wystarczająca większość Amerykanów uznała, że takie elementarne rzeczy, jak uczciwość, prawda, przywiązanie do demokracji, praworządność, że one są najważniejsze. I że możemy mieć różne zdania na różne konkretne sprawy, ale w tych sprawach nie ma kompromisu ze złem" - powiedział Tusk. Podobne - jak dodał - powinno być podejście opozycji do wyborów w Polsce.

"Gdyby oni się tam nie zjednoczyli i Trump wygrał wybory - i to samo będzie z nami, jak my się nie zjednoczymy - to dzisiaj być może rosyjskie bomby spadałyby na Polskę. Byliśmy o krok od tragedii, bo w jego (Trumpa) planie było wycofanie Ameryki z NATO. A nie muszę nikomu tłumaczyć, jakby dziś Władimir Putin się zachowywał, gdyby Ameryki nie było w NATO" - powiedział Tusk.