Wydawało się, że po pozbawionych dyplomatycznego sensu słowach premiera Mateusza Morawieckiego o końcu dostaw broni nie można było pójść w bezsens dalej. Minister spraw zagranicznych i minister aktywów państwowych postanowili jednak spróbować. W tej rywalizacji wygrał Zbigniew Rau. Jacek Sasin po początkowym rajdzie z pistoletem na kapiszony i oskarżeniu Ukraińców, że nie zapraszają Polaków do międzynarodowych rozmów o produkcji broni, postanowił się uczciwie wycofać i przeprosić.

Cały tekst przeczytasz w weekendowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" i na eGDP.