Wasi potencjalni koalicjanci w rządzie mówią, że aborcja to pierwszy projekt, który ma wejść w życie.

Dla nas najważniejsze są kwestie dotyczące gospodarki oraz przedsiębiorców, ale przecież można prowadzić równolegle wiele projektów każdego z koalicjantów. W przypadku tematu aborcji na początek proponujemy przywrócenie przepisów sprzed wyroku TK, czyli tzw. kompromisu. Żeby Prezydent RP nie mógł wetować naszych rozwiązań, proponujemy referendum w tej sprawie, które będzie kolejnym, równoległym krokiem prawnym.

To wydłuży prace, a lewica mówi, że to powinna być jedna z pierwszych spełnionych obietnic.

Każdy podmiot koalicji chce realizować swój program, ale do tego potrzebna jest zgoda pozostałych. Nie możemy tak jak PiS tworzyć prawa na kolanie, uchwalając ważne przepisy prawa w jedną noc. Chcemy, żeby większość projektów, szczególnie te najważniejsze, przeszły pełną ścieżkę legislacyjną, łącznie z konsultacjami oraz oceną skutków regulacji. Jakość musi być podstawą stanowienia prawa w Polsce.

Reklama

Różnica jest jeszcze jedna: lewica i KO mówi o aborcji do 12. tygodnia życia?

Jasno od początku mówiliśmy, że ta kwestia wymaga referendum. W moim przekonaniu aborcja powinna być dopuszczalna tylko w kilku przypadkach – kiedy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, kiedy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego oraz kiedy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Jak Pan by zagłosował przy takim projekcie?

Nie popieram tzw. aborcji na życzenie i wielu parlamentarzystów w naszym klubie ma podobne stanowisko. Dlatego uważam, że nowy parlament w pierwszym rzędzie powinien zając się kwestiami, które nie budzą między nami sporów, czyli np. finansowaniem z budżetu państwa leczenia niepłodności metodą in vitro.

Wzrost wydatków na zdrowie

Wszyscy mówią o większych pieniądzach na zdrowie. Wy też. Łatwo obiecywać, ale skąd je wziąć?

Po pierwsze można przesunąć 2 proc. składki rentowej na świadczenia zdrowotne. Trzeba też zmienić zapis, który mówi o odsetku PKB na zdrowie - obecnie jest liczony od PKB sprzed dwu lat, a powinien odnosic się do bieżącego roku.

A podniesienie składki zdrowotnej?

Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. I tak płacimy bardzo dużo. Wręcz odwrotnie - chcemy, żeby cofnąć przepisy wprowadzone przez Polski Ład w tym zakresie, który narzucił przedsiębiorcom tak wysoką składkę, że może to ich zmuszać do ucieczki do szarej strefy.

Dzięki temu mamy niemal miliard złotych więcej na zdrowie.

Problem w tym, że pieniądze z podwyższonej składki zdrowotnej nie idą bezpośrednio na zdrowie, tylko na inne cele budżetowe.

To więcej po prostu z budżetu?

Tak, ale najpierw trzeba doprecyzować, na co wydamy te pieniądze. Wiele środków bowiem jest marnowanych z powodu różnego rodzaju absurdów organizacyjnych w systemie ochrony zdrowia. Nie ma sensu zwiększać budżetu na zdrowie, dopóki się nie uszczelni systemu. Docelowo powinno się odejść od pionizacji NFZ…

Czyli likwidacja NFZ?

W obecnej formie. Zależy nam na decentralizacji finansowania ochrony zdrowia, m. in. poprzez powierzenie organom założycielskim placówek medycznych większego wpływu na przyznawanie pieniędzy w regionie. Powinny powstawać Rady, przy płatniku, założone z przedstawicieli samorządów, właścicieli szpitali etc. Dzięki temu bardziej racjonalnie byłby ułożony system udzielania świadczeń w regionach. Nie byłoby rywalizacji o świadczenia i kadrę medyczną. Ponadto należy w większym stopniu wykorzystać farmaceutów i ich kompetencje. Opieka farmaceutyczna mogłaby się przysłużyć odciążeniu POZ.

Kolejne wyzwanie, które was czeka to problem nowych kierunków medycznych. Zlikwidujecie je?

To nie jedyny problem: o wiele większy dotyczy funkcjonowania specjalizacji lekarskich. System nie jest wydolny - trzeba dopasować ofertę do potrzeb. Do kwestii kształcenia trzeba podejść kompleksowo. Uwzględnić także inne zawody medyczne.

Środowisko medyczne oczekuje zamknięcia tych, które nie spełniają standardów.

Nie możemy wszystkich kierunków nagle zamknąć. Tam już zaczęły się studia. Należy na pewno przeprowadzić kontrole dotyczące norm i wprowadzić w razie czego odpowiednie zalecenia naprawcze. Na koniec warto sprawdzić, czy prawo w tym względzie nie jest zbyt liberalne, choćby porównując je do przepisów funkcjonujących w innych państwa UE. Problem polega na tym, że ustawa o szkolnictwie wyższym jest zbyt często nowelizowana.

Rozmawiała Klara Klinger