Ponad 300 dronów, pocisków manewrujących i balistycznych wystrzelił Iran i jego sojusznicy w weekend w stronę Izraela. Do celu dotarło zaledwie kilka z nich. Tak duża skuteczność obrony była spowodowana z jednej strony przez stosunkowo słabe tzw. środki napadu (np. bezzałogowce Szahed lecą z relatywnie małą prędkością stu kilkudziesięciu km/h i są łatwo wykrywalne), z drugiej przez bardzo duże nasycenie obroną. Na Morzu Czerwonym przebywają amerykańskie okręty, które zestrzeliły co najmniej 20 proc. atakujących obiektów, w powietrzu były także samoloty – m.in. USA, Wielkiej Brytanii, ale najpewniej też Francji i Jordanii, które także miały udział w tej obronie. Kluczowy był jednak system przeciwrakietowy, którym dysponują Izraelczycy, a który współtworzą m.in. żelazna kopuła, proca Dawida i system Arrow. Nie bez znaczenia jest też to, że Izrael ma zaledwie 22 tys. km kw. powierzchni.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ