Ostatnie tygodnie nie należały do najmilszych w stosunkach polsko-ukraińskich, bowiem ciężko oprzeć się wrażeniu, iż nasz wschodni sąsiad uznał najwyraźniej, że Polska niewiele może mu już dać i zaczął zalotnie uśmiechać się do innych, bogatszych państw Zachodu. Teraz jednak wiele wskazuje na to, że znów Polska zaczyna być potrzebna.
Ukraina znów chce polskiej pomocy
A wrażenie takie odnieść można po rozmowie, jaką z nowym polskim przedstawicielem dyplomatycznym w Kijowie przeprowadziła ukraińska agencja Ukrinform. Rozmawiający z Piotrem Łukasiewiczem wyraźnie dawali do zrozumienia, że zależy im, aby nasz kraj wspierał Ukrainę w dążeniu do przyjęcia go do NATO i chcieli dowiedzieć się, czy mogą liczyć na taką pomoc. Dyplomata postanowił przypomnieć naszym sąsiadom o polskim zaangażowaniu.
- Gdyby wspieranie Ukrainy w drodze do NATO było sportem olimpijskim, to Polska byłaby(…) na podium, może obok naszych w tym sensie „konkurentów” – krajów bałtyckich – powiedział Ukrinformowi Piotr Łukasiewicz.
Zapewnił oczywiście, że w żywotnym interesie Polski jest istnienie niepodległej Ukrainy, mając jednocześnie nadzieję, iż wygra ona wojnę z Rosją. Pytany, czy nasz kraj będzie wspierał prozachodnie aspiracje Ukrainy, polski dyplomata nie unikał jasnych i konkretnych odpowiedzi.
-Istnieją duże oczekiwania co do pozytywnej decyzji w nadchodzących miesiącach w sprawie zaproszenia i otwarcia procesu akcesyjnego do NATO. Jak mówiłem, nie ma lepszego prawnika dla Ukrainy w tej sprawie niż Polska. Jeśli postawicie się na naszym miejscu, będzie to w naszym żywotnym interesie, a także w interesie Łotwy, Litwy i Estonii – powiedział Piotr Łukasiewicz.
Polskie myśliwce polecą na wojnę z Rosją
Samo wsparcie polityczne to jedna sprawa, a ukraińscy dziennikarze chcieli dowiedzieć się od polskiego przedstawiciela, czy nasz kraj będzie w stanie jeszcze wesprzeć ich jakoś militarnie. Zapytali wprost o to, czy damy Ukrainie resztkę naszych myśliwców Mig-29, które obecnie, obok F-16 chronią polską przestrzeń powietrzną. Jednak zanim tego się dowiedzieli, przypomniano im o tym, co Polska już zrobiła.
- W ciągu ostatnich dwóch lat Polska przekazała już części zamienne i samoloty MiG-29. Właściwie to my jako pierwsi zwróciliśmy się do aliantów, aby dali wam coś cięższego od Javelinów – czołgi, MiG-29 i starsze samoloty – przypomniał dyplomata.
Ujawnił jednocześnie, że Polska obecnie przygotowuje „różne pakiety pomocowe dla Ukrainy”, nie wchodząc jednak w szczegóły, czego miałby by one dotyczyć. Przyznając, iż Polska nadal ma około 10-15 samolotów, których tak pragnęłaby strona ukraińska, zastrzegł, że nasz kraj jest skłonny wysłać je na wojnę, ale nie bezwarunkowo.
- Nasz kraj przeprowadza obecnie zakrojoną na szeroką skalę transformację Sił Powietrznych. Kupujemy nowe produkty od naszych partnerów – samoloty F-16 i F-35. Ale proces ten wciąż trwa, więc nie możemy sobie pozwolić na utratę nawet tych dziesięciu MiG-29, bo będziemy czuć się bezbronni. Mając strategiczny cel, jakim jest wsparcie Ukrainy, wzywamy naszych sojuszników, zarówno dwustronnych, jak i na szczeblu NATO, aby pomogli nam wypełnić luki, które stworzy transfer MiG-ów. Zasadniczo oznacza to, że nasi sojusznicy powinni wysłać do Polski kilka eskadr innych samolotów, aby dać nam czas na zbudowanie własnych zdolności, abyśmy mogli dostarczyć MiG-i, których tak desperacko potrzebują ukraińscy piloci – postawił sprawę jasno Piotr Łukasiewicz.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, iż Polska dotychczas przekazać miała Ukrainie przynajmniej 14 samolotów Mig-29.