Niemiecka armia nie ma ostatnio dobrej passy. Po ujawnieniu informacji, że zakupione przez Luftwaffe nowoczesne drony Heron muszą latać po niebie rozbrojone, gdyż obecności broni na pokładzie sprzeciwili się pacyfistyczni politycy SPD, teraz przyszedł czas na bojowy wóz piechoty Puma.

Niemiecki sprzęt poległ przez drobiazg

Ten dość nowoczesny pojazd, który do służby zaczął wchodzić w 2015 roku, w założeniu miał zastępować wysłużone Mardery. I wszystko było na jak najlepszej drodze, Bundeswehra dostała już ponad 300 tych pojazdów, a problemy nagle pojawiły się podczas pewnych ćwiczeń w 2022 roku. Jak informuje Bild, w trakcie manewrów na pokładzie jednej z maszyn doszło do drobnego pożaru, a zapalić miał się jeden z kabli. Załoga od razu złapała za będącą na wyposażeniu pojazdu gaśnicę proszkową, opanowała ogień, ale wtedy padła reszta elektroniki.

„Później jednak Puma była całkowicie niezdolna do walki, ponieważ proszek sparaliżował technologię” – informuje Bild.

Poinformowane dwa lata temu o problemie niemieckie ministerstwo obrony obiecało, że zbada sprawę, a wyjście z sytuacji wydawało się dziecinnie proste – wystarczyło wymienić gaśnice proszkowe na halonowe. Jednak właśnie to dla Niemców okazało się być problemem nie do przeskoczenia, gdyż gaśnice halonowe są tam zakazane ze względu na negatywny wpływ na warstwę ozonową i stosować można je jedynie za specjalnymi zezwoleniami.

Po upływie blisko dwóch lat od wypadku z gaśnica, sprawą w kwietniu tego roku zainteresował się poseł CDU, Ingo Gädechns. Z uzyskanych przez niego informacji wynikało, że przez cały ten czas gaśnic proszkowych nie udało się z pojazdów usunąć, a gdy o sprawie zrobiło się głośno, interweniował sam minister obrony narodowej.

- Naprawimy te błędy – obiecał w kwietniu Boris Pistorius.

Tajna gaśnica niemieckiej Pumy

Polityk CDU dał władzy kilka miesięcy czasu i ostatnio wrócił do tematu, ale gdy zapytał o losy gaśnicy w tym sztandarowym produkcie niemieckiej myśli technicznej, natknął się na betonową ścianę. Nagle gaśnica stała się...tajna.

„Publikacja zagrażałaby interesom bezpieczeństwa Republiki Federalnej Niemiec, ponieważ pozwalałaby na wyciągnięcie wniosków na temat specyficznych możliwości Bundeswehry” – poinformowało niemieckie MON.

Nieco bardziej wylewne od polityków okazało się dowództwo Bundeswehry, do którego Bild zwrócił się z pytaniem, jaki jest los feralnej gaśnicy proszkowej. „Transportery opancerzone Puma są wyposażone w gaśnice proszkowe ABC. Gaśnice zawierające halon są zakazane” – usłyszeli w odpowiedzi dziennikarze.

Zakrawająca na niesmaczny dowcip przepychanka o wartą kilkadziesiąt euro gaśnicę proszkową zbiega się z zapowiedziami tych samych niemieckich polityków, którzy wydają się mieć świadomość, że Rosja nie żartuje i zbroi się na potęgę. Tak przynajmniej mówił sam Boris Pistorius, którego resort obecnie uznał sprawę gaśnicy za tajemnicę narodową, jednocześnie nic nie robiąc, aby defekt usunąć.

- Jesteśmy świadkami, jak Rosja szybko zwiększa produkcję broni i dramatycznie rozbudowuje swoje siły zbrojne. Wszystko to nie pozostawia wątpliwości: dla Rosji Putina Ukraina to tylko początek – ostrzegał we wrześniu, przebywając z wizytą na Litwie szef niemieckiego resortu obrony.