Chiny oraz Rosja niemal na każdym kroku rzucają Zachodowi wyzwania, na które ten zazwyczaj reaguje z opóźnieniem i zaskoczeniem. Teraz, do wyścigu zbrojeń i rozpoczynających się wojen handlowych, doszło nowe pole bitwy, na którym te dwa państwa zyskały niemałą przewagę – Ocean Arktyczny.
Zachód przegrywa z Rosją bitwę o ważny ocean
O tym, że Zachód przegrywa bitwę o opanowanie tego bardzo ważnego szlaku mówiło się co prawda już od pewnego czasu, jednak dopiero w listopadzie tego roku trzy zachodnie państwa – Stany Zjednoczone, Kanada oraz Finlandia – postanowiły coś z tym fantem zrobić. Ostrzeżenie padło podczas forum bezpieczeństwa w Halifax w Kanadzie.
- Do zeszłego lata w Arktyce można było spodziewać się tylko jednego chińskiego statku badawczego. Zeszłego lata było ich pięć – wyliczała admirał Linda Făgan, dowódca amerykańskiej straży przybrzeżnej.
Wtórowała jej kanadyjski minister obrony narodowej, Bill Blair, zwracając uwagę, że Rosja i Chiny w Arktyce za nic mają międzynarodowe prawo i ten bogaty w surowce teren chcą wykorzystać do własnych celów gospodarczych. Z jednej strony Chińczycy zamierzają inwestować w tym terenie w infrastrukturę krytyczną, a robią to pod przykrywką badań naukowych.
- To to, co nazywają badaniami naukowymi. Obserwujemy ogromny wzrost ich obecności w Arktyce. I nie chodzi tu tylko o badania naukowe. Mapują dno morza. Zbierają informacje – mówił Blair.
Rosja robi pierwszy na świecie uzbrojony lodołamacz
Wyścig po arktyczne surowce to jedna strona medalu, a drugą jest strategiczne znaczenie Oceanu Arktycznego. W trakcie ocieplania się klimatu i topnienia lodowców ta północna droga morska staje się także dla Chin coraz bardziej atrakcyjnym szlakiem komunikacyjnym, który w przyszłości stać może się alternatywnym połączeniem z Europą. Omijając w ten sposób Bliski Wschód i tamtejsze coraz bardziej niebezpieczne wody, Chińczycy zyskaliby spokojną drogę dla swych towarów.
I właśnie to powoduje, że zarówno Rosja, jak i Chiny zainwestowały potężne pieniądze w rozwój floty lodołamaczy, wyprzedzając w tej kwestii Zachód. Co gorsze, działania Rosji przestają mieć jedynie charakter ekonomiczny, a wiele wskazuje na to, że lodołamacze chcą wykorzystywać nie tylko do kruszenia lodowego morza, ale też do militarnego opanowania tego ważnego północnego szlaku żeglugowego.
Dowodem takich agresywnych zamiarów jest zwodowanie i wdrożenie do służby pierwszego z serii czterech uzbrojonych lodołamaczy. Iwan Papanin, który wejść ma do służby pod koniec tego roku, nie tylko będzie mógł radzić sobie z krami o grubości do 1,7 metra, ale też uzbrojony będzie w armatę morską 76,2 mm oraz wyrzutnie pocisków manewrujących, najpewniej Kalibr. Na takie zagrożenie Zachód musiał już odpowiedzieć.
Zachód reaguje. Trzy państwa rzucają wyzwanie Rosji i Chinom
Odpowiedź nadeszła z USA, Kanady i Finlandii, czyli trzech krajów, które mają największe doświadczenie w walce z wszechobecnym lodem. Podpisały one w listopadzie porozumienie, którego efektem ma być wymiana informacji o doświadczeń do budowy floty nowoczesnych lodołamaczy. Do dziś na tym polu najbardziej liczy się Kanada, dysponując flotą 18 lodołamaczy, a kolejnych 8 posiada Finlandia. Nie wszystkie z tych okrętów nadają się jednak do misji polarnych.
Tymczasem jak wynika z danych dostarczonych przez World Factbook CIA, Rosja posiada 46 lodołamaczy, w tym jako jedyna ma tego typu statki o napędzie atomowym. W budowie ma kolejnych 11.