Gdy oczy świata zwrócone są na Ukrainę, z uwagą śledząc rosyjskie postępy w Donbasie, a kremlowska propaganda szczyci się zajmowaniem kolejnych wiosek, w innej części świata Moskale rzucili się do panicznej ucieczki. Popalić dały im siły islamskich, syryjskich rebeliantów z organizacji Haj’at Tahrir asz-Szam (HTS).
Klęska Rosjan. Uciekli i porzucili mnóstwo broni
Atak syryjskich rebeliantów zaskoczył wszystkich, a ich wojska w błyskawicznym tempie dotarły między innymi do Aleppo, którego większość udało im się zająć. A właśnie o to miasto w 2016 roku trwały zacięte walki, w trakcie których niesławą okryły się rosyjskie wojska, dokonując terrorystycznych nalotów i masakrując ludność cywilną. Teraz zaś Rosjanie, wspierający wojska rządowe prezydenta Asada, nie wykazali się w Aleppo tak wielką odwagą.
- Wojsko syryjskie, które jest raczej słabym wojskiem, od razu uciekło, aRosjanie nie mieli wyjścia i rzucili się za nimi do ucieczki, zostawiając za sobą wszystko. To jest kompromitacja Rosji. Moim zdaniem Rosjanie tę bitwę przegrali i to sromotnie – mówi Forsalowi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
Uciekając wraz z armią rządową, Rosjanom tak się spieszyło, że nie zabrali ze sobą nawet własnego sprzętu, zostawiając rebeliantom mnóstwo wartościowego uzbrojenia. W ich ręce wpadły nie tylko czołgi, bojowe wozy piechoty, ale też systemy przeciwlotnicze Pancyr i wyrzutnie rakiet Uragan. Jakby tego było mało, uciekający wraz z Rosjanami Syryjczycy w bazie Quires zostawili rebeliantom między innymi śmigłowiec Mi-8 oraz lekki samolot szturmowy L-39 i zestawy rakiet przeciwlotniczych S-200.
- Te magazyny, które tam się znajdowały, to wypełnione były głównie wyposażeniem armii rosyjskiej. Rebelianci przejęli pełne magazyny sprzętu, nawet broni pancernej, bojowych wozów piechoty. Z tego, co wiem, to sami rebelianci są zaskoczeni ilością tego sprzętu, który przejęli, bo to przekracza ich potrzeby – mówi generał Skrzypczak.
Rosjanie muszą zabrać wojska z Ukrainy
Rosyjskie media na razie milczą i nie chwalą się swymi syryjskimi „sukcesami”, a ich wojska, starając się wspierać syryjską armię rządową, przypuszczają kontrataki na pozycje rebeliantów. Na razie jednak, z uwagi na brak odpowiednich sił lądowych, ograniczają się do bombardowania Aleppo, a napływające w poniedziałek rano nowe doniesienia nie pozostawiają wątpliwości, że Rosjanie starają się powtórzyć scenariusz, który wcześniej przećwiczyli na Ukrainie.
Jak poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, rosyjskie samoloty zbombardowały Idlib, zabijając 9 osób, a kolejnych 8 cywilów miało stracić życie w zbombardowanym przez Rosjan szpitalu w Aleppo. Czy specjaliści od atakowania cywilów poprzestaną na tym, czy też jest szansa, że będą chcieli zmyć haniebną porażkę i wyślą do Syrii wojska lądowe, by zetrzeć w proch rebeliantów? W ocenie generała Skrzypczaka, w najbliższym czasie nie ma się co tego spodziewać.
- A skąd teraz Rosjanie mają wziąć kolejne siły, aby starać się odbić utracone w Syrii pozycje? Musieliby z Rosji i z Ukrainy przerzucać. Moim zdaniem w tej chwili nie mają szans i nie będą próbować odbijać utraconych terenów, bo mają świadomość tego, że Turcja na razie jeszcze nie angażowała się to bezpośrednio, ale wiele tam dzieje się właśnie za sprawą Turcji, która tych rebeliantów wspierała – mówi wojskowy.
Porażka Rosjan w Syrii przełoży się na region
Wojskowy ocenia też, iż to jeszcze nie koniec rosyjskich klęsk. Przewiduje, że rebelianci posuną się jeszcze bardziej na południe, wypierając armię rządową oraz siły rosyjskie. Ewentualna zmiana stosunku sił powiązana może być zaś z tym, co wydarzy się na Ukrainie.
- Dopiero wtedy, gdy być może dojdzie do rozejmu na Ukrainie, to mogą chcieć przerzucić jakieś wojska do Syrii, ale teraz stracili tam grunt. Asad jest bardzo zawiedziony tym, że armia rosyjska nie dała sobie rady, a to przełoży się na cały region. Ta katastrofa rozniesie się po krajach arabskich, gdzie Rosjanie bardzo mocno się angażują militarnie we wspieranie rządów autokratycznych. Ta sytuacja pokazała, że Rosjanie nie są niezwyciężeni. Taka sama sytuacja może powtórzyć się w Afryce, gdzie też są rosyjskie wojska, a jak przyjdą rebelianci, to pobiją ich tak, jak w Syrii. I co ciekawe, o tym, że Rosjanie nie są niepokonani pokazało wojsko lekkie, zbierane ad hoc – ocenia generał Skrzypczak.