Ostatnie decyzje administracji Donalda Trumpa wprawiły w ruch machinę, która gdy się rozpędzi, nie wiadomo, gdzie się zatrzyma, a każdy dzień przynosi coraz to nowe niespodzianki. Zaledwie wczoraj prezydent Francji zapowiedział, iż bliska jest mu myśl objęcia Europy francuskim parasolem nuklearnym, a już dziś doczekaliśmy się odpowiedzi ze strony Rosji.

Rosja: Propozycja Francji jest dla nas zagrożeniem

Propozycja Marcrona nie jest na razie ostateczną decyzją, ale raczej początkiem dyskusji o tym, czy gdyby USA zabrały znad Europy swoją nuklearną ochronę, ta mogłaby ją zastąpić. Tym samym prezydent Francji odpowiedział na wezwanie jednego z sąsiadów.

- Jednak w odpowiedzi na historyczne wezwanie przyszłego kanclerza Niemiec, zdecydowałem się otworzyć strategiczną debatę na temat ochrony naszych europejskich sojuszników kontynentalnych poprzez nasze odstraszanie - powiedział we środę Macron.

I już sama zapowiedź, że francuska broń jądrowa mogłaby pojawić się w innych europejskich krajach, wzbudziła w Rosji spore niezadowolenie. Wyraz dał mu minister spraw zagranicznych tego kraju, Siergiej Ławrow, przyznając, że propozycja taka jest „zagrożeniem dla Rosji”. Nie pozostawił śladu wątpliwości, kogo ma na myśli.

- Jeśli on uważa nas za zagrożenie, zwołuje spotkanie szefów sztabów generalnych państw europejskich i Wielkiej Brytanii, mówi, że konieczne jest użycie broni jądrowej, przygotowuje się do użycia broni jądrowej przeciwko Rosji, to jest to, oczywiście, zagrożenie – mówił w czwartek Ławrow, cytowany przez kremlowską agencję Ria Nowosti.

Rosjaninowi nie spodobały się też wezwania francuskiego prezydenta, jakie ten kierował w kierunku Ukrainy, twierdząc, że ta nie powinna zgadzać się na kapitulację. A jakby tego było mało, słysząc francuskie pohukiwania, Rosjanin nie zaczął, jak to ma w zwyczaju, wyśmiewać nieudolności zachodnich państw, ale chce rozmawiać.

Rosja zaprasza Francję, by pogadać przez telefon

W ocenie Ławrowa, głupim jest oskarżanie Rosji, by ta miałaby planować jakąś agresję na resztę Europy, a jeżeli prezydent Francji mu nie wierzy, to Putin gotów jest go przekonać. I to osobiście.

- Macron okresowo z dumą deklaruje, że na pewno zadzwoni do Putina i z nim porozmawia. Ma takie możliwości. Nikt mu tego nie zabrania. Przeciwnie, prezydent stale podkreśla swoją otwartość na kontakty ze wszystkimi swoimi współpracownikami – powiedział Ławrow, dając Macronowi tym samym sygnał, że Rosja gotowa jest do rozmów.

Deklaracja taka o tyle wydaje się być ciekawa, że gdy rozpoczęła się rosyjska napaść na Ukrainę, to właśnie prezydent Macron oraz kanclerz Scholz znani byli z tego, że co rusz telefonowali do Moskwy. Sądzili zapewne, iż rozmowami tymi uda im się przekonać Putina do zaprzestania wojny, jednak jak dziś wiadomo, nie na wiele zdały się tamte próby. Skąd zatem teraz nagła propozycja odświeżenia, tak wyśmiewanych niegdyś, rozmów telefonicznych? Na to pytanie zapewne odpowiedź przyniosą kolejne dni, jednak już dziś mogliśmy dowiedzieć się, jak Rosja zareaguje, gdyby na Ukrainie pojawiła się jakakolwiek zachodnia, wojskowa misja pokojowa. A o czymś takim właśnie w ostatnich dnia rozmawiali Francuzi oraz Brytyjczycy.

- Oznaczałoby to, chcę to powtórzyć, nie rzekomo hybrydowe, ale bezpośrednie, oficjalne, niezamaskowane zaangażowanie krajów NATO w wojnę przeciwko Federacji Rosyjskiej. Na to nie można pozwolić. Zwłaszcza na tle oświadczenia Macrona(...), że Rosja stanowi zagrożenie – jasno dał do zrozumienia Siergiej Ławrow.