Rozpoczyna się nowy rok akademicki, a większość polskich uczelni wprowadziła mieszany tryb nauczania. Stacjonarnie mają odbywać się tylko te zajęcia, które wymagają niezbędnej obecności studentów. np. te w laboratoriach. Ta sytuacja wpływa na rynek mieszkaniowy.
Ceny najmu spadły, wzrosła natomiast konkurencyjność ofert – mówi Kamil Marciszewski, właściciel agencji nieruchomości Skylight Brokers. Tłumaczy, że oferta jest coraz bogatsza, bo Polacy coraz częściej lokują swoje oszczędności w nieruchomościach, które od wielu lat najskuteczniej chronią kapitał przed spadkiem wartości. Studenci to z kolei spora grupa wynajmujących prywatne mieszkania. – Cztery ściany wynajmowane na ustalonych przez siebie warunkach dają poczucie wygody mieszkania na własnych zasadach, w standardzie wnętrza, które sami wybierzemy. W przypadku akademików tak nie jest – dodaje.

Prysznic najlepiej o 15.

Reklama
Zuzanna Jakubiak, studentka II roku medycyny na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, niedawno wynajęła mieszkanie z koleżankami z kierunku. Współlokatorki poznała na uczelni podczas minionego roku. – Ceny pokoju i akademika są podobne, ale komfort życia już nie. W domach studenckich bywa tłoczno i głośno. Poza tym na rynku prywatnym jest większy wybór. Medycyna to wymagający kierunek. Wolę uczyć się w spokoju i być bardziej niezależna. W akademiku byłby z tym problem – przyznaje.
Koszty miesięcznego wynajmu jednoosobowego pokoju w gdańskich domach studenckich są niewiele niższe w porównaniu z tymi w mieszkaniach prywatnych i wahają się w okolicach tysiąca złotych. Tańsze w akademikach GUMed są pokoje wieloosobowe. Za dwójkę trzeba zapłacić 520 zł miesięcznie, a za miejsce w pokoju trzyosobowym – 380 zł. W obu przypadkach najczęściej oznacza to jednak łazienkę na korytarzu. Przy jednej łazience na piętro, najlepiej brać prysznic o 15. Wieczorem trzeba się liczyć z tym, że postoimy w kolejce. Za jedynkę o podwyższonym standardzie, z własną łazienką, w domach studenckich GUMed trzeba zapłacić już 1200 zł. Taniej w Trójmieście można znaleźć pokój na wolnym rynku.

Cztery palniki na piętro

– Najgorszy jest stosunek jakości do ceny – mówi Kuba Maurugeon, student IV roku nawigacji na Akademii Morskiej w Szczecinie, który prawie trzy lata spędził w Studenckim Domu Marynarza „Korab” przy ul. Starzyńskiego. – Czas się tam zatrzymał. 520 zł miesięcznie za meble sprzed 20 lat i wystrój z wczesnych lat 2000 to zdecydowanie za dużo – przyznaje. Mieliśmy jedną czteropalnikową kuchenkę na 24 pokoje i dwie płatne pralki na cały 10-piętrowy akademik. To ponury absurd, w którym nie chcę więcej uczestniczyć – podkreśla stanowczo. Obecnie wynajmuje z dziewczyną kawalerkę w Poznaniu. – Płacimy niewiele więcej, a żyje się nieporównywalnie lepiej. Do Szczecina wkrótce wróci na zajęcia, ale już nie do akademika.
– Studenci częściej wybierają mieszkania prywatnych właścicieli, bo szukają wyższego standardu przyszłego lokum – wyjaśnia Ewelina Staruch, analityk rynku nieruchomości z Centrum AMRON, które niedawno opublikowało raport „Studenci na rynku nieruchomości 2020”. – Zasada „płacę i wymagam” jest już bardziej powszechna niż kilkanaście lat temu. Sytuacja na rynku zmienia się na korzyść studentów, bo polepsza się średni standard oferowanych mieszkań na wynajem. Nie jest więc dziwne, że młodzi ludzie wolą mieszkać w lepszych warunkach, nawet kosztem wyższej ceny. Poza tym, żeby liczyć na miejsce w akademiku, trzeba spełnić określone kryteria – tłumaczy.
Wojciech Gławdel, student z Drawna, który rozpoczyna właśnie magisterkę z lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim, w zeszłym roku oczekując na wolne miejsce w akademiku w Warszawie, przez dwa tygodnie spał u znajomego na dmuchanym materacu. – Nie mogłem ubiegać się o miejsce w pierwszej puli, bo rodzina przekraczała próg dochodów – tłumaczy. Gdy miejsce dostał, mimo gorszego standardu niż w prywatnych kwaterach, był zadowolony. – Z akademika przy Zamenhoffa wszędzie było blisko. Nie płaciłem dużo, a miałem naprawdę dobrą lokalizację – przyznaje. – Szansa na pokój w domu studenckim w dużym mieście jest znikoma. Miałem szczęście. Teraz może byłoby prościej, bo przez pandemię jest zdecydowanie mniej chętnych. Jest jednak druga strona medalu: z tego powodu uczelnie redukują dostępne miejsca – mówi Wojciech Gławdel. W tym roku nie stara się o akademik. Będzie wynajmował pokój w prywatnym mieszkaniu. Drożej, ale jednak wygodniej.
O wygodzie w nieco innym kontekście mówi Kamil Marciszewski. – Żyjemy wygodniej, a technologia sprawia, że decyzję o wynajmie mieszkania lub pokoju możemy podjąć, sięgając do kieszeni po nasz smartfon – twierdzi. – Każdy z nas może dziś dokonać szybkiej analizy rynku, a właściciele nieruchomości dopasowują się do wzrastających wymogów – dodaje.
Tylko teraz bezpłatny dostęp do wydania cyfrowego Dziennika Gazety Prawnej dla studentów. Kliknij TUTAJ i sprawdź!
Bartłomiej Chlabicz,
Radio Kampus