W czwartek o północy czasu miejscowego zaczął się strajk hollywoodzkich aktorów po fiasku negocjacji z głównymi studiami i serwisami streamingowymi.

Gildia aktorów ogłosiła, że walczy ze studiami, które zmierzają do tego, by posiadać "na wieczność" cyfrowe repliki, które pozwolą symulować grę postaci drugoplanowych. To jeden z wielu powodów sporu aktorów ze studiami i serwisami.

Reprezentująca w negocjacjach studia i serwisy streamingowe grupa AMPTP poinformowała, że przygotowała "przełomową propozycję w sprawie AI", która będzie chroniła prawa aktorów do ich cyfrowej "kopii", ponieważ gwarantuje prawo do wyrażania zgody na to, jak jest ona wykorzystywana oraz jak sztuczna inteligencja może zmienić grę danej postaci.

Reklama

"Jeśli myślicie, że to przełomowa propozycja, to pomyślcie raz jeszcze"

Główny negocjator gildii aktorów Duncan Crabtree-Ireland skrytykował podczas konferencji w Los Angeles propozycję AMPTP, zwracając uwagę, że nadal pozwala ona na to, by aktor otrzymał honorarium tylko za jeden dzień pracy, podczas gdy studio wykorzystuje jego "replikę" tak długo, jak chce. "Jeśli myślicie, że to przełomowa propozycja, to pomyślcie raz jeszcze" - powiedział Crabtree-Ireland do negocjatorów, reprezentujących studia.

Aktorzy dołączyli do ponad 11 tysięcy członków związku zawodowego scenarzystów Writers Guild of America, którzy strajkują od maja.

List w sprawie podjęcia strajku aktorów podpisały takie gwiazdy jak: Meryl Streep, Glenn Close, Jennifer Lawrence i Mark Ruffalo.

Żądania aktorów obejmują m.in. wynagrodzenia, a także kwestię tantiem, zwłaszcza w usługach streamingowych.