Supraśl jest miejscowością uzdrowiskową, zwykle pełną turystów. Nie jest tak znana jak górskie czy nadmorskie miejscowości, ale ma swoich wiernych fanów. Na głównej ulicy prowadzącej do bulwarów nadrzecznych pełno uroczych sklepików z pamiątkami z Podlasia, knajpek, lodziarni. W lokalach widać kilka osób, w większości stoliki są puste.

"Chociaż strefa stanu wyjątkowego jest 30 kilometrów dalej, to jednak odczuwalny jest spadek liczby turystów" - ocenia pani Kasia, właścicielka galerii. "Goście, którzy mieli rezerwacje, dzwonią i je odwołują. Ja też odczuwam, że mam mniej gości, nawet mi się grupa nie zebrała na +szwędaczki supraskie+ (spacery po zmroku z pochodniami - PAP)" - mówi. "Dużo częściej latają tu helikoptery (...) teraz to już nikogo nie dziwi" - dodaje.

"Jesteśmy na szlaku turystycznym, który prowadzi dalej aż do granicy. Dla turystów to już nie jest tak atrakcyjne, jak nie mogą zobaczyć wszystkich atrakcji, bo niektóre są właśnie w miejscowościach objętych stanem wyjątkowym" - tłumaczy. Zauważyła też, że nie można liczyć na odszkodowania na terenach, które nie są objęte stanem wyjątkowym.

Na bulwarach nad rzeką Supraśl mniej jest spacerowiczów niż zazwyczaj. Po wprowadzenia stanu wyjątkowego widać więcej patroli policyjnych i wojskowych.

Reklama

Spotkani w Supraślu pani Barbara i pan Kazimierz z Wrocławia przyjeżdżają tu regularnie, prawie co roku. "Zwiedziliśmy już chyba wszystko w okolicy, więc nie musimy nigdzie jeździć. Ale gdzieś tam w środku mamy jakiś lęk, szczególnie jak widzimy tyle wojska. Tu zawsze było tak spokojnie, a teraz czuć taką lekką atmosferę strachu" - powiedzieli PAP.

Od czwartku w pasie przygranicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów.

Według rozporządzenia obowiązuje zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym przez całą dobę osób, które tam nie mieszkają. Wyjątkiem są osoby zapewniające obsługę urzędów administracji publicznej i ich jednostek organizacyjnych; przebywające w tych jednostkach w celu załatwienia spraw administracyjnych; pracujące zarobkowo w podmiotach prowadzących działalność gospodarczą na tym obszarze; wykonujące na stałe działalność gospodarczą na tym obszarze; świadczące usługi pocztowe, kurierskie, dostawcze i zaopatrzeniowe; posiadające nieruchomości na tym terenie. Nie dotyczy także rolników pracujących w gospodarstwach rolnych; uczniów, studentów i ich opiekunów w czasie pobierania nauki; opiekunów dzieci do lat 3; osób uczestniczących w praktykach kultu religijnego, chrzcinach, ślubach, weselach i pogrzebach.

Zakaz nie dotyczy służb ratowniczych, medycznych i osób w drodze do placówek ochrony zdrowia, a także osób jadących bezpośrednio na przejście graniczne lub z niego do centrum kraju.

Jak podkreślał na konferencji w czwartek wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, w innych sytuacjach "zawsze właściwy miejscowo komendant placówki Straży Granicznej będzie mógł wydać pozwolenie na wjazd na teren, gdzie będzie obowiązywał stan wyjątkowy". (PAP)

Autorka: Marta Stańczyk