Znów planujemy wszystko z ołówkiem w ręku – wzdycha Monika Wrześniewska i na dowód wyciąga notatnik, w którym obok poskładanych ulotek z ofertami kolonii i obozów znajdują się naszkicowane odręcznie tabelki z miejscami, terminami i cenami. Ma dwóch synów. – Obaj są na tyle dorośli, że rozumieją potrzebę cięcia kosztów. Ale to jednak wciąż dzieci, więc nie mam sumienia odmówić im wakacji. Kilka lat temu podczas wakacji w Kątach Rybackich nad Bałtykiem poznaliśmy rodzinę ze Śląska. Nad morzem mają domek odziedziczony po wujku czy ciotce. Mają też syna w liceum, czyli w wieku moich chłopców. Dzieci się dogadały. My, dorośli, też złapaliśmy bliższe relacje. Efekt tego jest taki, że najpierw w lipcu zawieziemy chłopców na dwa tygodnie na Mierzeję, potem przewieziemy wszystkich do nas, do Warszawy. Dopiero pod koniec sierpnia pojedziemy na tydzień, już wyłącznie w rodzinnym gronie, na Mazury – mówi Monika.
Jeszcze w styczniu snuła z rodziną plany objazdowej wyprawy po Skandynawii. Oboje z mężem są fanami rozgrywających się tam mrocznych thrillerów. Chcieli zobaczyć fiordy, poczuć ich klimat. – Na razie poczuliśmy rosnące koszty życia, a ceny benzyny kazały nam wrócić na ziemię.

Nie marudzimy. Jedziemy

Wakacje nie oparły się ogólnemu trendowi i drożeją. Zestawienia Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelData pokazują, że średnia cena zagranicznej wycieczki przez rok urosła o ponad 860 zł. Mimo to Polacy nie chcą całkowicie z wyjazdów rezygnować. – Ostatnie lata sprawiły, że przestaliśmy traktować wczasy za granicą jak luksus. Nie chcemy więc, by stały się nim teraz – komentuje Jarosław Kałucki z Travelplanet.pl.
Reklama
W dodatku za wczasy w Polsce także trzeba zapłacić więcej niż przed rokiem. Dlatego Polska pozostaje w ogonie rankingu najpopularniejszych kierunków na lato wybieranych w biurach podróży. W covidowych latach lokowała się o kilka pozycji wyżej.
– Nie ma się co dziwić. Koszt zagranicznych wakacji wzrósł po 15 marca średnio o 6 proc., a krajowych o ponad 20 proc. – wylicza Jarosław Kałucki, zdaniem którego ceny się prawie zrównały. Za tygodniowe wakacje poza sezonem w czterogwiazdkowym hotelu nad Bałtykiem, z dwoma posiłkami, zapłacimy co prawda ok. 1,5 tys. zł, ale już czerwcu trzeba się przygotować na wydatek co najmniej 1,8 tys. zł. A w szczycie sezonu, gdy nad morze ruszają uczniowie, znalezienie oferty poniżej 2 tys. zł od osoby graniczy z cudem. A trzeba jeszcze doliczyć koszty dojazdu i słone opłaty za parkowanie auta w nadmorskich kurortach.
Dla porównania: za 1,2 tys. zł spędzimy we wrześniu tydzień w Bułgarii, z przelotem w cenie. A jeśli zdecydujemy się na wypoczynek w czasie szkolnych wakacji, wydamy 1,6–1,8 tys., a więc mniej niż w Polsce. Za ok. 2 tys. zł znajdziemy kilkugwiazdkowy hotel w Turcji, i to z wyżywieniem all inclusive. Podobnie w Hiszpanii lub na Cyprze.