Od czasu pandemii branża turystyczna w całej Europie mocno przyspieszyła. Turyści masowo odwiedzają kraje południa Europy, a jednym z ulubionych kierunków są greckie wyspy, takie jak Santorini. Najazd turystów w takich miejscach daje zarobić hotelarzom i restauratorom, ale dla mieszkańców jest obciążeniem, bo powoduje pogłębienie się problemów z zaopatrzeniem, zakorkowanych ulic i braku równowagi gospodarczej. Na Santorini dochodzi jeszcze inny problem.
Bloomberg cytuje jednego z producentów win z wyspy Santorini, którego rodzinna winnica, założona w 1903 r., produkuje około jednej czwartej winogron na wyspie. „Turystyka niszczy winnice” – powiedział w wywiadzie Matthew Argyros. Ostrzega też, że ceny gruntów rolnych w okolicy gwałtownie wzrosły, ponieważ deweloperzy domagają się powierzchni pod budowę większej liczby lokali pod wynajem.
Produkcja wina spada
Bloomberg podaje, że według danych zebranych przez Stowarzyszenie Winiarzy Santorini produkcja winogron z Santorini spadła o prawie 50 proc. w ciągu ostatnich 20 lat, przy średnim spadku o 2,7 proc. rocznie. Zdaniem winiarzy z wyspy, jeśli nie podejmie się jakiejkolwiek interwencji, to do 2041 r. produkcja może spaść do zera.
Niedobory wody utrudniają uprawę winorośli, powierzchnia gruntów pod uprawy winorośli kurczy się, a na przestrzeni lat branża winiarska straciła większość pracowników na rzecz branży turystycznej, powiedział Argyros.
Próby ograniczenia ruchu turystycznego
Aby zmniejszyć ruch turystyczny w niektórych miejsca włodarze próbują wprowadzać ograniczenia, opłaty dla odwiedzających, a nawet tymczasowe zakazy. Santorini też próbuje takich działań.
„To będzie bardzo zły rok dla Santorini” – twierdzi burmistrz Nikos Zorzos. Dodał też, że Santorini spodziewa się tego lata 3,4 miliona turystów, mimo że władze lokalne domagały się wprowadzenia ograniczeń od 2012 roku.
Zorzos powiedział, że wyspy nie stać na „ani jedno łóżko więcej” na zakwaterowanie, a gmina nie jest w stanie nałożyć zakazu budowy, dlatego chce, aby to rząd w Atenach podjął odpowiednie działania.
Tymczasem burmistrz Zorzos ustalił limit wynoszący 8 tys. osób odwiedzających statki wycieczkowe dziennie. Lokalnym władzom Santorini udało się również zmniejszyć liczbę dni, w które każdy statek wycieczkowy może odwiedzić wyspę do 48 z 63 w tym sezonie. W przyszłym roku liczba ta ma jeszcze bardziej spaść.
Rząd w Atenach i KE dostrzega problem
Premier Grecji Kyriakos Mitsotakis przyznał, że obszar ten boryka się z problemem „nadmiernej turystyki”. W czerwcu ogłosił plany ograniczenia ruchu statków wycieczkowych na najpopularniejsze wyspy w kraju. „Myślę, że zrobimy to w przyszłym roku” – powiedział Mitsotakis w wywiadzie.
Nowe zasady mogą przewidywać ograniczenie całkowitej liczby miejsc do cumowania na wyspach lub wprowadzenie procedury przetargowej na miejsca w porcie. To najnowsza propozycja ograniczenia jednodniowych wycieczek ze statków wycieczkowych.
Komisja Europejska dostrzegła problemy na wyspach, stwierdzając w raporcie z 2018 r., że odwiedzający przywozili Santorini 1 miliard euro rocznie, zwiększając jednocześnie populację do aż 107,8 turystów na 100 mieszkańców. Autorzy raportu napisali, że niektóre negatywne skutki „mają trwałe konsekwencje dla wyspy i jej społeczności”.
Bunt mieszkańców
To zdanie podzielają inne społeczności żyjące wśród głównych atrakcji Europy. Wenecja wprowadziła w tym roku opłatę za wstęp i zakazała wstępu dużym i głośnym grupom. W hiszpańskich lokalizacjach na Majorce i Wyspach Kanaryjskich miejscowi protestują, aby odebrać przestrzeń odwiedzającym. Mieszkańcy Barcelony także wyrażają swoje niezadowolenie z powodu turystyki.
Tymczasem w niektórych miejscach ciśnienie nadal rośnie. Burmistrz Konstantinos Revinthis powiedział, że na kilku wyspach od Santorini, do popularnej plaży Serifos, od grudnia do lutego nie ma otwartych restauracji. „W Serifos nic już nie jest dla mieszkańców” – powiedział.