Połowa firm ograniczyła produkcję

Braki wykwalifikowanej siły roboczej, związane m.in. ze starzejącą się populacją oraz konsekwencjami pandemii Covid-19, sprawiają, że niemieckie firmy przemysłowe, jak Airbus, BMW czy BASF, nie są w stanie sprostać popytowi. Z ostatnich badań wynika, że rekordowe 50 proc. przedsiębiorstw musiało ciąć produkcję ze względu na braki personelu. Niemiecka gospodarka płaci za to ogromną cenę – nawet 85 mld euro rocznie.

ikona lupy />
Odsetek firm produkcyjnych zgłaszających braki siły roboczej w poszczególnych krajach. / Bloomberg
Reklama

„Coraz więcej firm zmniejsza działalność, ponieważ nie mają wystarczająco dużo pracowników” – komentuje Stefan Sauer, ekspert ds. rynku pracy w Instytucie Ifo z Monachium. „W średniej i długiej perspektywie problem prawdopodobnie stanie się jeszcze większy” – dodaje.

Podwyżki wynagrodzeń

Choć gwałtowny wzrost kosztów pracy może być korzystny dla pracowników, to dla największej gospodarki w Europie to cios w konkurencyjność, który przychodzi w najgorszym możliwym czasie.

Niemieccy producenci, szczególnie ci z branż energochłonnych, jak wytwórcy chemii, szkła czy ceramiki, doświadczyli gwałtownego wyparowania marż ze względu na rosnące ceny energii. Niektóre z tych firm musiały zamknąć zakłady i przenieść produkcję za granicę.

Braki siły roboczej dodatkowo zwiększają skalę problemów. W sytuacji dużego popytu na pracowników i wysokiej inflacji, sięgającej 10,9 proc. (dane za wrzesień), co jest największą wartością od czasu wprowadzenia euro, czyli od ponad 20 lat, pracownicy niemieckiego sektora publicznego domagają się podwyżek wynagrodzeń rzędu 10,5 proc. z kolei pracownicy sektora metalowego chcą 8-proc. wzrostów pensji.

ikona lupy />
Dochody niemieckich pracowników. Na niebiesko – wartość nominalna, na biało – dochody realne uwzględniające inflację / Bloomberg

Szybkie wzrosty wynagrodzeń mogą pomóc utrwalić inflację, co stwarza duży problem dla banków centralnych. Tendencja ta może skłonić Europejski Bank Centralny do dalszego zacieśniania polityki, nawet w obliczu pogarszających się perspektyw gospodarczych.

Firmy i regiony podejmują własne działania

Trudna sytuacja skłania firmy do kreatywności. Niektóre fabryki instalują ergonomiczne narzędzia, dzięki czemu na fizycznie wymagających stanowiskach pracy przy liniach produkcyjnych mogą pracować osoby nawet po 60. roku życia. Inne firmy skracają tydzień pracy do 4 dni lub oferują pracownikom dodatkowe korzyści.

Felix Huefner, ekonomista z Grupy UBS we Frankfurcie, spodziewa się, że do końca 2023 roku wynagrodzenia w Niemczech wzrosną o 3,5 proc.

„Wysokie ceny energii i niedobory wykwalifikowanych pracowników z pewnością są przeszkodą dla rozwoju niemieckiego przemysłu” – wyjaśnia Huefner. „Kraje takie jak Francja, które mają lepszą demografię, będą miały większe zdolności produkcyjne w przyszłości” – dodaje.

Airbus w Hamburgu musiał odwołać plan produkcji 720 sztuk jednego z najlepiej sprzedających się modeli A320 w tym roku, częściowo ze względu na brak pracowników, co doprowadziło do spadku wartości akcji. Firmie brakuje elektryków, mechaników oraz obsługi mającej instalować wyposażenie samolotów. Rzecznik Airbusa wskazuje, że firma „masowo wzmocniła” rekrutację.

Miasto Hamburg niezależnie od operujących w nim firm planuje wydać 400 tys. euro na specjalną kampanię, która pozwoli na rywalizację o pracowników z Danią. W założeniu kampania ma pomóc w pozyskaniu ponad 20 tys. wykwalifikowanych osób.

Niezależne szkolenia pracowników

Przemysł motoryzacyjny stara się prowadzić samodzielnie szkolenia. BMW niedawno zakwalifikował 75 tys. pracowników do programów szkoleniowych pod kątem nowym technologii produkcyjnych, związanych z większym poziomem cyfryzacji i automatyzacji.

Zajmujący się produkcją części samochodowych Continental „zapisał” 10 proc. swojej załogi do wewnętrznej szkoły technicznej.

“Przeszliśmy przez pandemię koronawirusa, teraz przechodzimy przez wojnę i kryzys energetyczny. Ale brak pracowników to nieustająco największy z problemów” – komentuje Andreas Rade, dyrektor zarządzający VDA, największego niemieckiego stowarzyszenia producentów aut i części samochodowych.

Z czterech największych gospodarek Europy to Niemcy mają największe braki w zakresie siły roboczej – wynika z badań Komisji Europejskiej. Powody tego stanu rzeczy są różne, ale najważniejszym czynnikiem jest demografia. Pokolenie baby boomers zaczęło odchodzić na emeryturę i nie ma kto ich zastąpić. Niemiecka agencja zatrudnienia obecny niedobór pracowników ocenia na od 360 do 380 tys. osób rocznie. Do końca dekady liczba ta może zwiększyć się nawet do pół miliona osób.