Spieszę z odpowiedzią – pracownicy z wolnym czasem sobie poradzą, tak jak radzili sobie już wiele razy w historii. Bo to nie od wczoraj i nie od miesiąca pracujemy coraz krócej – taki jest wyraźny, historyczny trend. Aha, gospodarka też sobie poradzi, nawet ta kapitalistyczna. A nawet będzie jej lepiej.

Panie Biznesie, będzie Pan zadowolony

Na początku lutego internet obiegł screen wpisu mBanku w social mediach, w którym firma wypowiedziała się na temat idei 4-dniowego tygodnia pracy. „Wypowiedziała” to za duże słowo, raczej zaprosiła do dyskusji na temat tego, czego pracownicy boją się najbardziej w związku z pomysłem skrócenia tygodnia pracy. Pracownicy szeroko otworzyli oczy, bo nie boją się absolutnie niczego, raczej zacierają ręce na myśl o tych wszystkich wycieczkach rowerowych, nadrobionych filmach, książkach i serialach, czy odwiedzinach u dawno niewidzianych znajomych. mBank posłużył się manipulacją, w dodatku niezbyt wyrafinowaną, dlatego szybko stał się obiektem złośliwych memów.

Reklama

Z przedstawionych przez firmę wątpliwości tylko jedna zasługuje na dosłownie sekundę uwagi – obawa, czy w 4 dni uda nam się wykonać całą pracę, na którą do tej pory mieliśmy dni 5. Drogi mBanku, niech cię o to głowa nie boli. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że jeśli chodzi o produktywność, to skracanie czasu pracy raczej ją poprawia zamiast pogarszać. Tak było w przypadku eksperymentów z 35-godzinnym tygodniem pracy, przeprowadzonych w niektórych krajach na różnych grupach zawodowych.

- Ten model pracy był pierwotnie testowany wśród pielęgniarek w Szwecji w 2014 roku, które przychodziły do pracy przez 5 dni w tygodniu, ale zamiast 8 godzin pracowały 6. W pozytywny sposób wpłynęło to na ich wydajność oraz satysfakcję z pracy. Zmniejszyła się także liczba zwolnień chorobowych. Inny ciekawy program pilotażowy przeprowadzono w Toyocie, gdzie skrócono czas pracy. W tym przypadku okazało się, że zmiana ta zmniejszyła liczbę usterek, do których dochodziło w trakcie produkcji. Ostatnie godziny pracy są zawsze najtrudniejsze – pracownik jest już wypalony, mniej skupiony, popełnia błędy. Co ciekawe, efektywność produkcji w Toyocie, pomimo mniejszej ilości czasu na wykonanie pracy, nie spadła – opowiada mi Alicja Kotłowska, badaczka i wykładowczyni z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu SWPS.

Kto się boi skróconego tygodnia pracy?

Nie tylko mBank boi się pomysłu ustawowego skrócenia czasu pracy, choć fakt, że swoje lęki projektuje na nas, był niewątpliwie wart odnotowania. Wygląda na to, że boi się tego wielu, ze strony pracodawców/przedsiębiorców, rzecz jasna, bo pracownicy naprawdę nie mają czego. Ostatnio Polski Instytut Ekonomiczny przeprowadził badania na temat podejścia firm do skróconego tygodnia pracy. 51 proc. respondentów zadeklarowało, że przejście w taki tryb jest w ich przypadku niemożliwe ze względu na specyfikę branży. Tylko co trzecie przedsiębiorstwo deklaruje, że w ich przypadku praca w takim trybie byłaby możliwa, ale wprowadzać go nie zamierzają. Zaledwie 5 proc. średnich i 8 proc. dużych firm rozważa taką opcję.

Na szczęście – nie wszyscy się aż tak bardzo boją. Zofia Dzik, prezeska fundacji Instytut Humanites – Człowiek i Technologia, fundatorka Centrum Etyki Technologii, przedsiębiorca, inwestor, C-level menadżerka, członek rad nadzorczych spółek giełdowych, już wiele lat temu dostrzegła, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby biznes nie eksploatował pracowników do granic ich możliwości. W 2012 roku powołała do życia sztandarowy projekt fundacji – akcję Dwie Godziny dla Rodziny | dla Człowieka, w której propagowana jest idea skracania czasu pracy pracownikom na rzecz wspierania ich relacji rodzinnych.

- Przede wszystkim, takie rozwiązania już istnieją. Bardzo dobrze się sprawdzają, co potwierdzają osoby zarządzające i pracownicy firm, które przeszły na taki system. Przykładem takiej firmy, która jako jedna z pierwszych w Polsce wdrożyła 4 -dniowy tydzień pracy, jest firma Tradedoubler,którą Instytut Humanites wyróżnił kilka lat temu tytułem Firma Przyjazna Rodzinie | Firma Przyjazna Człowiekowi – mówi mi Zofia Dzik, przekonując mnie tym samym, że nie wszyscy polscy przedsiębiorcy mają problem z progresywnym myśleniem.

- Jest to oczywiście łatwiejsze do wprowadzenia w tych przedsiębiorstwach, które nie wymagają np. pracy w trybie ciągłym, produkcyjnym. Wybór najlepszego rozwiązania będzie zależeć od danej firmy: branży, w której działa, pracowników, kultury pracy. Są takie przedsiębiorstwa, dla których lepszym rozwiązaniem będzie np. skrócenie dnia pracy z 8 do 6 godzin, a że jest to możliwe, my jako Instytut Humanites pokazujemy od kilkunastu lat w ramach akcji Dwie Godziny dla Rodziny | dla Człowieka, do której dołączyło już kilka tysięcy firm – powiedziała Zofia Dzik.

Niechętny szuka powodów, chętny – sposobów

Oczywiście, są takie biznesy, np. branża produkcyjna, gdzie przeprojektowanie całego cyklu produkcji mogłoby być mocno kłopotliwe, jednak raczej nie dotyczy to ponad połowy wszystkich przedsiębiorstw. Poza tym – w myśl zasady „nie przedstawiajcie mi problemów, przedstawiajcie rozwiązania” – 4-dniowy tydzień pracy to nie jest jedyna opcja skrócenia czasu jej wykonywania.

- W Polsce 4-dniowy tydzień pracy wprowadzany jest częściej w firmach technologicznych i w tych przedsiębiorstwach, które funkcjonują w gospodarce opartej na wiedzy. Można się więc spodziewać, że taka forma skrócenia czasu pracy będzie najbardziej dostępna dla programistów, księgowych czy grafików oraz innych pracowników umysłowych. Prace, którymi można zarządzać na podstawie rezultatów a nie procesów, są bardziej dostosowane do elastycznego czasu pracy – opowiada Alicja Kotłowska. Co jednak z zakładami produkcyjnymi czy handlem?

- Obecnie 4-dniowy tydzień pracy, czyli przedłużony weekend, dla sporej części przedsiębiorstw może być trudny do implementacji, głównie dlatego, że nie każda branża, nie każdy biznes jest dostosowany do tego, aby w piątek zamknąć halę produkcyjną, zakład usługowy czy sklep. Ale już tryb zmianowy, kiedy jedna grupa pracowników pracuje od poniedziałku do czwartku, a druga od wtorku do piątku, brzmi bardziej realistycznie i jest stosowany w wielu firmach w Wielkiej Brytanii, Belgii czy Holandii – dodaje badaczka. W czym więc tak naprawdę leży problem?

- Rozwiązań na skracanie czasu pracy jest wiele, jednak najważniejszą zmianą, która musi zajść, jest zmiana w myśleniu pracodawców na temat organizacji czasu pracy. Tradycyjna, sprawdzona forma zarządzania ludzką pracą zakłada, że pracownik jest dostępny od tej 8.00 do 16.00, przez mniej więcej 8 stałych godzin. Odzwyczajenie się od tego trybu to dla pracodawców duża rewolucja mentalna, która po części dokonała się w trakcie pandemii, kiedy zmieniło się myślenie na temat modalności pracy – ocenia Alicja Kotłowska.

Tak jest, było i będzie

Co jednak kluczowe, kiedy rozważamy pomysł skrócenia czasu, który ludzie poświęcają wykonywaniu pracy zawodowej – to i tak się stanie. Co więcej – to już się dzieje. I to od bardzo dawna.

- W przypadku idei 4-dniowego tygodnia pracy warto zwrócić uwagę na rewolucję w myśleniu o normach. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w ich ramach mieści się 40-godzinny tydzień pracy. Taki model funkcjonuje u nas od czasów powojennych. Kiedy jednak spojrzymy na aspekt czasu pracy z perspektywy historycznej, widać, że w wielu krajach europejskich średni tygodniowy czas pracy ulega skracaniu. W krajach rozwiniętych w ciągu stu lat zredukowaliśmy liczbę godzin roboczych o połowę. Na początku XX wieku było to średnio 3000 godzin rocznie. Obecnie pracujemy rocznie średnio ok. 1500 godzin, przy czym Polska zawyża statystyki. Spędzamy na pracy średnio ponad 1800 godzin rocznie – przypomina naukowczyni z Uniwersytetu SWPS. I wyjaśnia, że proces ten wcale się nie zatrzymał.

- Francja jest obecnie jedynym krajem, gdzie ustawowo zredukowano czas pracy z 40 do 35 godzin. Natomiast w wielu krajach – Holandii, Danii,w Niemczech – już dziś realnie pracuje się znacznie krócej niż 40 godzin tygodniowo, pomimo braku zapisów w prawie. Średnio tygodniowo, w zależności od państwa, jest to od 32 do 35 godzin. W społeczeństwach rozwiniętych gospodarczo i technologicznie obserwujemy większą elastyczność czasu pracy, co pozwala na większą autonomię w ustalaniu trybów pracy. Skracanie czasu pracy pracowników może polegać na wprowadzaniu dodatkowego dnia wolnego, np. wolny piątek czy poniedziałek, może też oznaczać mniejszą liczbę godzin w 5-dniowym tygodniu pracy, np. praca 5 dni w tygodniu, ale po 6 godzin. W badaniu ankietowym, które przeprowadziłam w maju 2023 roku na próbie 1000 pracowników, 15 proc. respondentów wybrało opcję pracy w trybie 5 dni x 6 godzin – powiedziała Alicja Kotłowska.

Trzy rodzaje korzyści

Część osób, które dobrnęły do tego miejsca w tekście, może się zastanawiać „ale po co”. Po co skracać czas pracy, pracownicy wiedzą dokładnie, ale pracodawcy mogą oceniać to jako zbędną fanaberię w ustalonym od lat rytmie działania firmy. O części benefitów wspomniałam, pisząc o tym, jak eksperyment z krótszym czasie pracy wypadł wśród szwedzkich pielęgniarek i pracowników Toyoty. Jednak mniejsza liczba usterek w procesie produkcji to niejedyna korzyść.

- Korzyści ze skrócenia czasu pracy do 4 dni w tygodniu, czy też skrócenia liczby godzin pracy w ciągu dnia, są dla pracowników nie do przecenienia. Przede wszystkim poprawia się relacja pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym, co w kontekście rosnącego problemu depresji i samotności jest niezwykle ważne. Pracodawcy w dzisiejszych czasach muszą zadbać nie tylko o fizyczne bezpieczeństwo miejsca pracy, ale także o dobrostan pracowników. Wynika to z wytycznych m.in. Światowej Organizacji Zdrowia, która posługuje się terminem „zdrowe miejsce pracy”. Także Międzynarodowa Organizacja Pracy zwraca na to uwagę, mówiąc o „godnej pracy” w kontekście redukcji psychospołecznych ryzyk związanych z pracą – mówi Alicja Kotłowska. Ale to nie wszystko.

- Z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju można wymienić trzy wymiary benefitów wynikających ze skróconego czasu pracy. Po pierwsze – wymiar społeczny. Zdrowsi, mniej zestresowanipracownicy to także zdrowsze rodziny, będące przecież podstawowymi komórkami społecznymi. Na redukcji czasu pracy mocno korzystają m.in. pracujący rodzice, którzy stanowią przecież dużą część osób w wieku produkcyjnym. Zwróćmy uwagę na to, że żyjemy w czasach, kiedy wiele osób nie tylko pracuje 40 godzin w tygodniu, ale także w nadgodzinach, o których mówi się, że są to „niesocjalne godziny pracy”: wieczorami czy w weekendy. Prowadzi to do konfliktu, np. pomiędzy ich obowiązkami zawodowymi a opiekuńczymi – opowiada badaczka. A jakie są pozostałe dwa benefity?

- Po drugie – wymiar ekologiczny. Istnieje wiele badań, które wykazują, że umożliwianie ludziom pracy w trybie zdalnym czy hybrydowym, a także skracanie liczby dni, kiedy muszą dojechać do biura, obniża koszty transportowe i redukuje poziom zanieczyszczeń. Wszak transport to jeden z podstawowych kontrybutorów skażenia środowiska. Dowodów nie trzeba szukać daleko – widzieliśmy, jak bardzo wskaźniki zanieczyszczeń spadły w trakcie pandemii, kiedy masowo przeszliśmy na tryb pracy zdalnej. Ponadto biura działające o jeden dzień krócej to mniej zużytej energii, ogrzewania czy wody – mówi Alicja Kotłowska. A trzeci wymiar? Ten najbardziej zainteresuje opornych pracodawców.

- Po trzecie – wymiar ekonomiczny. W dzisiejszych czasach pracownicy są bardzo świadomi, słyszą o nowinkach związanych ze skracaniem czasu pracy. Krótszy tydzień roboczy może stanowić dla nich atrakcyjny benefit, który przeważy w kwestii aplikowania na jakieś stanowisko. Trzeba pamiętać, że obecnie rynek cierpi na niedobór wykwalifikowanej siły roboczej, a największe firmy walczą o tzw. talenty. Do tego dochodzi też kwestia wyeksploatowania i wypalenia zawodowego, która może doprowadzić do rezygnacji z pracy. Rekrutacja i szkolenie nowych pracowników to ogromne koszty, dzięki redukcji czasu pracy i zapobieganiu wypaleniu pracowników możemy im zapobiec. Są ponadto badania, które wskazują, że nadmierna intensyfikacja pracy prowadzi do obniżenia wydajności pracowników – mówi Alicja Kotłowska.

W stronę elastyczności i podmiotowości

Co do szczegółów – 4-dniowy czy 35-godzinny tydzień pracy – preferencje są różne. Piotr Szumlewicz, Przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa, jest zwolennikiem zmniejszenia liczby godzin roboczych.

- Na pewno warto skracać czas pracy. Polscy pracownicy należą do najbardziej zapracowanych w Unii Europejskiej, co ma negatywny wpływ na ich poziom stresu, stan zdrowia i możliwości łączenia życia prywatnego z zawodowym. Warto też wprowadzić możliwość skrócenia tygodnia pracy dla osób starszych – to dobra alternatywa względem wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Wszak praca socjalizuje, jest źródłem samorealizacji i rozwoju osobistego. Nie chodzi więc o to, aby z pracy rezygnować, ale żeby uczynić ją bardziej satysfakcjonującą i mniej wyczerpującą. Pod tym względem skrócenie czasu pracy to krok w dobrym kierunku. Natomiast wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem jest pięć dni pracy w tygodniu po sześć-siedem godzin niż cztery dni po osiem-dziewięć godzin. Z międzynarodowych badań wynika, że wydajność szybko spada przy przekroczeniu 5-6 godzin pracy dziennie. Z tej perspektywy bliski mi jest projekt wniesiony do Sejmu już kilka lat temu przez partię Razem, w którym w perspektywie kilku lat skraca się pięciodniowy tydzień pracy do 35 godzin. To połączenie słusznego celu z uwzględnieniem czasu niezbędnego na dostosowanie się do zmian rynku pracy. Reformy byłyby stopniowe i zarazem szłyby w dobrym kierunku – przekonuje.

Ruch Dwie Godziny dla Rodziny | dla Człowieka także propaguje skracanie właśnie liczby godzin, jednak Zofia Dzik zwraca uwagę na aspekt przemawiający za dodatkowym dniem weekendu.

- Uważam, że to bardzo ciekawe rozwiązanie. Pozwala pracownikowi zupełnie inaczej wejść w weekend, efektywniej skorzystać z wypoczynku, ale też efektywniej skupić się na pracy w dni robocze. Ponad 20 lat temu sama w jakimś stopniu zdecydowałam się na taki model w swoim kalendarzu. Zadecydowałam, że przez 4 dni obowiązuje nas praca w biurze, a dzień 5 jest taki bardziej „dla siebie” i pracujemy zdalnie, w mniejszym wymiarze. Właśnie po to, żeby w weekend wejść z inną energią, na mniejszym poziomie wyczerpania i być w stanie dobrze się zregenerować. A gdy jesteśmy dobrze zregenerowani, to tak jak o tym pisał Steven Covey w przykładzie o drwalach. Który drwal wygrał konkurs: ten, który cały czas ścinał, czy ten, który co jakiś czas robił sobie przerwę? Okazało się, że ten, który robił przerwę, bo w jej trakcie – ostrzył piłę – mówi prezeska Instytutu Humanites.

Wskazówka dla ustawodawców jest więc taka – nieważne, jak, ważne, żeby skracać. Najlepiej w taki sposób, żeby dać zainteresowanym stronom przestrzeń na elastyczne podejście do tematu.

- Obecnie na rynku pracy oczekuje się większej elastyczności. Przykładowo – możemy mieć świetną specjalistkę, która jednocześnie jest samotną matką i musi wyjść z pracy o 14.00, żeby odebrać dziecko z przedszkola. Albo pracownik opiekuje się starszym rodzicem i dodatkowy wolny dzień przydałby mu się, żeby móc go odwiedzić w szpitalu. Pracodawcy powinni traktować pracowników bardziej podmiotowo, uwzględniając indywidualne uwarunkowania związane z sytuacją rodzinną czy zdrowotną. Pracownicy to nie tylko instrumenty do wykonywania konkretnych zadań. Ich wydajność i zaangażowanie zależy od wielu czynników, ludzkich i społecznych, związanych z ich sytuacją w życiu prywatnym. Nowoczesne metody zarządzania zakładają holistyczne podejście do pracownika. Jeśli chcemy wykorzystać pełen potencjał z pracownika, musimy traktować go podmiotowo. Oferowanie skróconego czasu pracy może być jednym z wyrazów takiego traktowania – podpowiada Alicja Kotłowska.

Oczywiście, jeśli w miejscu pracy panuje toksyczna atmosfera, skrócenie jej czasu nie pomoże. Bo też w całym tym pomyśle chodzi w gruncie rzeczy o coś innego.

- Warto też zwrócić uwagę, że – nie wszyscy chcą pracować krócej. Przykład? Osoby prowadzące własną działalność gospodarczą statystycznie pracują dużo więcej niż osoby zatrudnione na klasycznej umowie o pracę. Praca daje im poczucie autonomii i samorealizacji, mają wpływ na to, kiedy, ile i w jakich warunkach ją wykonają. To działa bardzo motywująco W moich badaniach aż 13 proc. respondentów nie wyraziło chęci skracania czasu pracy. Jeśli ktoś kocha swoją pracę i realizuje w pracy swoje pasje, to nie ma powodu, aby ją skracać. Chciałabym widzieć na rynku pracy więcej przykładów, kiedy ludzie z chęcią idą do pracy, bo środowisko pracy jest przyjazne, pozytywne i wspierające. Inwestowanie przez pracodawców w kulturę organizacyjną, w której pracownik, jego potrzeby są centralne dla firmy, długoterminowo zapewnia większą wydajność i lojalność pracowników – podsumowuje badaczka.