Ambasador powiedział, że "jak wszyscy Białorusini" jest wstrząśnięty informacjami o torturach i pobiciach w jego kraju.

Podkreślił, że na Słowacji reprezentuje "Białoruś i naród białoruski, który zgodnie z konstytucją jest jedynym źródłem władzy" w kraju. "Solidaryzuję się z tymi, którzy wyszli na ulice białoruskich miast w pokojowych marszach, aby ich głosy zostały usłyszane" - powiedział Laszczenia.

Na Białorusi trwają protesty związane z wynikami wyborów prezydenckich z 9 sierpnia. Według oficjalnych rezultatów wybory wygrał Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów.

Słowacja Szef MSZ: sytuacja na Białorusi jest poważna

Reklama

Minister spraw zagranicznych Słowacji Igor Korczok określił w niedzielę jako odważną wypowiedź ambasadora Białorusi w Bratysławie Ihara Laszczenii, który wyraził solidarność z protestującymi rodakami. Według szefa słowackiej dyplomacji sytuacja na Białorusi jest poważna.

"Słowacka dyplomacja odnotowała zasadniczą wypowiedź ambasadora Białorusi. To co mówi potwierdza naszą ocenę sytuacji, która jest tak poważna, że publicznie i krytycznie wypowiada się o niej przedstawiciel dyplomacji białoruskiej” – powiedział Korczok agencji TASR. Wypowiedź Laszczenii minister nazwał odważnym i jednoznacznym stanowiskiem.

W nagraniu opublikowanym w sobotę w internecie Laszczenia wyraził solidarność z protestującymi na Białorusi. „Podobnie jak wszyscy Białorusini, także ja jestem zaszokowany informacjami o torturowaniu i biciu obywateli mojego kraju” – powiedział ambasador, który kieruje placówką w Bratysławie od 2016 roku. W latach 2002-2006 Laszczenia był doradcą prezydenta Alaksandra Łukaszenki do spraw międzynarodowych.

Słowackie media relacjonujące wypowiedź białoruskiego ambasadora napisały, że na jednej z fotografii pobitych uczestników demonstracji przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim rozpoznał on koleżankę swojej córki.

Na Białorusi trwają protesty związane z wynikami wyborów prezydenckich z 9 sierpnia. Według oficjalnych rezultatów wybory wygrał Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów.

(PAP)

kib/