Polski prezydent Andrzej Duda i mieszkańcy Europy Wschodniej wzywają do bardziej energicznego wsparcia dla Ukrainy, tymczasem Olaf Scholz i Emmanuel Macron wahają się – zauważył "Tagesspiegel".

Prezydent USA Joe Biden w najbliższy wtorek odwiedzi Polskę, gdzie wygłosi mowę z okazji pierwszej rocznicy wojny w Ukrainie. Biden pominie w swej podróży Paryż i Berlin, a w Warszawie spotka się z krajami Bukaresztańskiej Dziewiątki - sojusznikami tworzącymi wschodnią flankę NATO.

"To USA, a także Polska i inni sojusznicy na Wschodzie, mogą mieć większy wpływ na cele wojenne – nie wspominając o Wielkiej Brytanii, gdzie prezydent Polski Andrzej Duda zabiegał o poparcie dla wsparcia militarnego dla Ukrainy, zanim przybył do Monachium" – dodał "Tagesspiegel".

Jak zauważyła gazeta, "sojusznicy na Wschodzie, z wyjątkiem Węgier, chcą zwycięstwa Ukrainy. Biden także". Natomiast Scholz i Macron trzymają się bardziej zachowawczego tonu: "Rosja nie może wygrać, Ukraina nie powinna przegrać".

Reklama

Podczas konferencji w Monachium Macron wypowiedział się jednak bardziej stanowczo, niż Scholz. "Stanowczo potępił agresję Putina, bo Zachód powinien robić więcej, aby Ukraina mogła poprowadzić kontrofensywę i wymusić negocjacje na swoich warunkach. Odrzucił leniwe kompromisy. Europa nie może być naiwna, to nie jest moment na dialog z Rosją" – podkreślił "Tagesspiegel". Scholz powtórzył jedynie to, co mówił już wcześniej – o konieczności wspierania Ukrainy „tak długo i tak szeroko, jak to konieczne” i o unikaniu eskalacji, co wyraża niemieckie lęki.

"Oczywiście wszyscy politycy twierdzili, że zgadzają się z USA. Jednak wydaje się, że Polska jest teraz nieco bliżej Bidena niż Niemcy. Dlatego występuje bardziej pewna siebie" – podsumował "Tagesspiegel". (PAP)