"Na razie mówimy o kilkuset osobach" - powiedziała WDR rzeczniczka policji. Ale nadal nie można powiedzieć, kto był naprawdę zaangażowany celowo, a kto wplątał się przypadkowo. "W końcu w piątkowy wieczór zwykli imprezowicze również są poza domem" - dodała.

Walczyli ze sobą członkowie rodzin syryjskiej i libańskiej

Tłem starć może być masowa bójka w Castrop-Rauxel, do której doszło w czwartek wieczorem. Członkowie dwóch rodzin zaatakowali się tam kijami baseballowymi, nożami i pałkami. Co najmniej siedem osób zostało rannych - pisze WDR.

Reklama

"Istnieją przesłanki wskazujące na związek między tymi dwoma incydentami" - powiedziała rzeczniczka policji. "Jednak w tej chwili nie można tego z całą pewnością potwierdzić".

Jak pisze portal dziennika "Bild", w Castrop-Rauxel walczyli ze sobą członkowie rodzin syryjskiej i libańskiej. "Teraz sytuacja eskaluje. Najwyraźniej klany zmobilizowały więcej członków rodzin do Essen. Około 300 Libańczyków i 200 Syryjczyków było w metropolii Zagłębia Ruhry w piątek wieczorem. Tam najwyraźniej miało dojść do starcia w centrum miasta".

Jeden z funkcjonariuszy powiedział "Bildowi": "Obawiamy się, że w ciągu najbliższych kilku godzin lub nawet dni dojdzie do dalszej konfrontacji. Cała policja w Nadrenii Północnej-Westfalii jest w pogotowiu”.

Z Berlina Berenika Lemańczyk