Braverman przyznała, że nie można twierdzić, by politycy, w tym konserwatyści, dobrze poradzili sobie z ograniczeniem migracji w ciągu ostatnich 30 lat. "Byliśmy zbyt powolni, by zdać sobie sprawę ze skali problemu i zbyt przeczuleni, by nie być obsmarowani jako rasiści, by zaprowadzić porządek w tym chaosie" - oceniła.

Ostrzegła jednak, że jeśli nie podjęte zostaną działania, to problem migracji będzie tylko rósł. "Wiatr zmian, który niósł moich rodziców przez cały świat w XX wieku, był zaledwie podmuchem w porównaniu z huraganem, który nadchodzi" - mówiła szefowa MSW, która sama ma imigranckie korzenie.

Przyznała, że "każdy człowiek ma prawo aspirować do lepszego życia" i jest to jednym z fundamentów filozofii konserwatystów, ale - jak podkreśliła - "nikt nie może zaprzeczyć, że jest znacznie więcej osób, które chciałyby przenieść się do Wielkiej Brytanii niż można w niej pomieścić". Mówiła, że Wielka Brytania była hojna w przyjmowaniu uchodźców z całego świata, ale ludzie niepokoją się o ogólny poziom migracji.

Przekonywała, że konserwatyści są jedyną partią, która podejmie skuteczne działania w sprawie migracji i wskazała na kilka zmian wprowadzonych już w ciągu ostatniego roku, gdy objęła kierownictwo MSW. Wskazała na zniesienie możliwości sprowadzania przez studentów swoich rodzin, umowę z Albanią o deportacji nielegalnych migrantów i spadek nielegalnej imigracji przez kanał La Manche o 20 proc. w stosunku do zeszłego roku. Zapowiedziała zamykanie wynajmowanych przez rząd hoteli, w których umieszczani są nielegalni imigranci.

Reklama

Braverman przyznała, że nie jest to ani trochę wystarczające, ale zapewniała, że to dopiero początek. Przekonywała też, że zatrzymywanie imigracji byłoby skuteczniejsze, gdyby nie ustawy przyjęte w czasach rządów Partii Pracy: "To Partia Pracy wzmocniła swój wpływ, uchwalając ustawę dla niepoznaki nazwaną ustawą o prawach człowieka. Jestem zaskoczona, że nie nazwali jej ustawą o prawach przestępców".

Szefowa MSW oświadczyła, że Partia Pracy zawsze używa wobec przeciwników niekontrolowanej migracji tego samego oszczerstwa - "rasista, rasista, rasista" - ale zapewniła, że "nie zadziała to przeciwko Rishiemu Sunakowi i nie zadziała przeciwko mnie". "Wybór między konserwatystami a Partią Pracy to wybór między silnymi granicami a brakiem granic" - wskazała.

Mówiła, że konserwatyści są partią prawa i porządku, która stoi po stronie praworządnej większości, a Partia Pracy jest sterowana przez ideologicznych, zamożnych fanatyków, którzy żyjąc z dala od zwykłych ludzi, nie będą nawet widzieć problemów będących efektem ich postulatów. Wskazała na jedną z najwyższych w historii podwyżek płac w policji i wzrost liczebności sił policyjnych. Po raz kolejny podkreśliła, że rolą policji musi być ściganie przestępstw, a nie angażowanie się w ideologiczne demonstracje, jak klękanie w ramach poparcia dla ruchu Black Lives Matter.

Zapowiedziała, że przedstawi przepisy, które uniemożliwią osobom wpisanym do rejestru przestępców seksualnych zmianę tożsamości, w tym prawną zmianę płci. "Nie obchodzi mnie, czy ktoś uważa, że jest to ingerencja w jego prawa człowieka" - oświadczyła Braverman, podkreślając, że pora bardziej troszczyć się o prawa ofiar niż prawa przestępców.

Przekonywała też, że konserwatyści nadal są w stanie wygrać przyszłoroczne wybory, bo ich tajną bronią jest pozbawiony osobowości i nie mający sprecyzowanych poglądów lider opozycji Keir Starmer.

Wprawdzie Braverman nie ogłosiła żadnych istotnych zapowiedzi politycznych i powtarzała wątki, o których już ostatnio mówiła, jej przemówienie zostało bardzo dobrze przyjęte przez delegatów na konferencję Partii Konserwatywnej i wielokrotnie było przerywane oklaskami. Choć miał też miejsce incydent innego typu: jeden z delegatów został wyprowadzony z sali, gdy zaczął komentować słowa Braverman o ideologii gender, nazywając je bzdurą. Nie zmienia to faktu, że wielu szeregowych członków Partii Konserwatywnej postrzega Braverman jako potencjalną kandydatkę do zastąpienia Rishiego Sunaka, a ona sama też niezbyt ukrywa takie ambicje.

Z Manchesteru Bartłomiej Niedziński (PAP)