Czwartek był drugim i ostatnim dniem zeznań ówczesnego szefa rządu w trwającym publicznym dochodzeniu, którego celem jest całościowe zbadanie reakcji władz na pandemię. Duża część pytań w tej sesji była poświęcona decyzjom, jakie podjął przed drugą falą pandemii.

Nietrafione decyzje

Reklama

Został on m.in. zapytany o zapiski ówczesnego głównego doradcy naukowego rządu Patricka Vallance'a, według których w drugiej połowie 2020 r. Johnson zaczął argumentować za tym, żeby pozwolić wirusowi się rozprzestrzenić. W odpowiedzi na pytanie, czy to stanowisko powstrzymywało go do ostatniej chwili przed wprowadzeniem drugiego lockdownu, Johnson odparł, że to błędne wnioski. Stwierdził też, że słowa o pozwoleniu na rozprzestrzenianie się wirusa były próbą zakwestionowania konsensusu na spotkaniach. "Moje stanowisko było takie, że musieliśmy ratować ludzkie życie w każdym wieku" - zapewnił.

Wyjaśnił też, że uruchomiony latem 2020 r. program wsparcia dla sektora gastronomicznego "Eat Out to Help Out" nie był wówczas postrzegany jako ryzykowny, i powiedział, że nie widział później dowodów, by przyczynił się on do wzrostu zakażeń. Powiedział też, że jest "zdumiony" pojawiającymi się w poprzednich przesłuchaniach sugestiami, że ani doradcy naukowi, ani ówczesny minister zdrowia Matt Hancock nie zostali poinformowani o programie przed jego publicznym ogłoszeniem.

Empatia wobec chorych

Johnson był w dużej mierze wyważony podczas przesłuchania, ale stanowczo bronił się przed oskarżeniami, że nie przejmował się cierpieniem ludzi podczas pandemii, zwłaszcza tych w starszym wieku. W bardziej emocjonalnym tonie przypomniał swój pobyt na oddziale intensywnej terapii po zarażeniu się koronawirusem.

"Widziałem wokół siebie wiele osób, które w rzeczywistości nie były starsze - faktycznie byli to mężczyźni w średnim wieku i byli tacy jak ja. Niektórym z nas udało się przeżyć, a niektórym nie. Wiedziałem na podstawie tego doświadczenia, jaka to straszna choroba... Twierdzenie, że nie obchodziło mnie cierpienie, jakie zadawano temu krajowi, jest po prostu nie na miejscu" - podkreślił.

Otwarte szkoły, "partygate" i inne

Johnson powiedział też, że był "zdesperowany", aby utrzymać otwarte szkoły w styczniu 2021 r., ale "po prostu nie było to możliwe", biorąc pod uwagę, że szkoły były "wspaniałymi rezerwuarami" wirusa.

Przesłuchanie dotyczyło również "partygate" - imprez towarzyskich na Downing Street, podczas których wielokrotnie złamano obowiązujące wówczas restrykcje i które spowodowały nałożenie grzywny na Johnsona, a ostatecznie w walnej mierze przyczyniły się też do jego ustąpienia.

Johnson przeprosił i powiedział, że żałuje, iż nie powiedział swoim pracownikom, aby upewnili się, czy postępują zgodnie z wytycznymi. Jednak zaciekle zaatakował również medialne relacje z wydarzeń, mówiąc, że były one "parodią prawdy" i "milion mil od rzeczywistości". Wyjaśnił, że urzędnicy służby cywilnej pracowali bardzo ciężko i "logistycznie niemożliwe" było przestrzeganie wytycznych przez cały czas, biorąc pod uwagę liczbę spotkań odbywających się na Downing Street podczas pandemii.

Wyciągnąć wnioski na przyszłość

Celem publicznego dochodzenia nie jest uznanie kogoś za winnego lub niewinnego, lecz zbadanie okoliczności i wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Dochodzenie w sprawie Covid-19 jest podzielone na kilka części. Obecnie prowadzone przesłuchania dotyczą procesu decyzyjnego i zarządzania politycznego, a celem jest zbadanie wszystkich decyzji podejmowanych przez rząd w okresie od początku stycznia 2020 r., gdy koronawirus zaczął się wydostawać z Chin, do lutego 2022 r., gdy w Anglii zostały zniesione ostatnie wprowadzone z tego powodu restrykcje. W poniedziałek zeznawać będzie obecny premier Rishi Sunak, który w czasie pandemii był ministrem finansów.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński